Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Agnnes
Błądząca w książkowiu
Dołączył: 14 Lip 2009
Posty: 4434
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Śro 13:20, 19 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Też bym nie chciała..
A okładka ma fajna kolorki. Mam nadzieje że też wydadzą audiobooka do drugiej części
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Silje
Wyjadacz kartek
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 4795
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Czw 15:59, 01 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Tym, którzy nie pamiętają przypomnę, że tom pierwszy mi się podobał, ale kilka zastrzeżeń miałam. Drażnił mnie zbyt powolny rozwój akcji, który uniemożliwił mi to, co w kryminałach lubię najbardziej, czyli zapomnienie o całym świecie. „Jedwabnik” jest lepszy, znacznie lepszy! Wszystko, co dobre z pierwszej części, jest i tutaj – klasyczny kryminał i klasyczny detektyw. Pisarstwo i styl – mistrzowskie. Ale tym razem Rowling bardziej się postarała i zapewniła swemu czytelnikowi sporą dawkę silnych doznań już od samego początku. „Jedwabnik” wciąga i trzyma w napięciu, jest znacznie ciekawszy niż początek serii, bywa też złowrogo straszny. Dostarczył mi doznań takich jak obrzydzenie (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), groza, wzruszenie. Zapewnił kilka bezsennych nocy i sporo dedukcyjnych rozmyślań na temat zakończenia.
Z większą też życzliwością wróciłam do znanych mi już bohaterów. Zwłaszcza Cormoran wydał mi się bliski. No i znowu Londyn. Wspaniały Londyn jako bohater. Nazwy ulic, stacje i linie metra. Uwielbiam taką drobiazgowość i uwielbiam książki-mapy. Oczywiście uwielbiam też Londyn, więc wszystkie miłości się tu kumulują. Do tego bardzo delikatnie zarysowana atmosfera świąteczna (śnieg, ludzie z prezentami) i czytanie książki na kilka dni przed Bożym Narodzeniem dopełniają dzieła.
„Jedwabnik” ciągle nie jest jednak książką doskonałą, ciągle mam mu coś do zarzucenia. Do wymiotów niemalże doprowadzały mnie kolejne wspomnienia Cormorana o Charlotte. Było ich mniej niż w tomie pierwszym, ale jednak ciągle były; tak samo nudne i niepotrzebne. Może w kolejnej części uda się ich uniknąć? Wciąż za mało było mi w tym wszystkim Robin. To w zasadzie bohaterka pierwszoplanowa, często obserwujemy wydarzenia z jej punktu widzenia, ale jednak ciągle niewiele o niej wiemy. Jej odczucia widzimy zawsze przez pryzmat opinii Cormorana; to on zauważa, że dziewczynie zmieniła się mina, że nagle poczuła się nieswojo. Robin traktowana jest tak, jak pozostałe postacie w powieści, które nie są Cormoranem. Rowling zbyt mają uwagę przywiązuje do kreacji bohaterów drugoplanowych. Nie przedstawia ich, nie wnika w ich prywatność. Dużo się o nich mówi zanim tak naprawdę zostaną czytelnikowi pokazani. W „Jedwabniku” aż do końca myliły mi się nazwiska. To moja największe zastrzeżenie. Nie wiedziałam kto jest pisarzem, kto agentem, kto wydawcą, a przez to kolejne odkrycia nie robiły aż tak dużego wrażenia jak powinny.
Nie do końca podoba mi się także to, jak Rowling pokazuje rozwiązanie zagadki. Tak jak w pierwszej części – jest uczciwa; tę sprawę naprawdę można rozwiązać samemu. Podaje nam wiele znaczących wskazówek (zwłaszcza jedną! no jak mogłam o tym nie pomyśleć!)
Cytat: | No kurde! Kaszel Elizabeth Tassel. Już bardziej wprost się nie dało... |
ale bardzo umiejętnie je maskuje. Tym razem jednak, zamiast dać nam do zrozumienia, że „wiem, ale jeszcze nie powiem”, bohaterowie zaczynają rozmawiać o teorii Strike’a dotyczącej morderstwa. Oczywiście niczego nie mówią wprost, nadużywają za to wyrażeń takich jak „ten”, „tego” i „to”. Wychodzi im tym samym kompletnie bezsensowna rozmowa, z której czytelnik nie rozumie niczego. Słabe to, naprawdę słabe.
Chociaż akapit o wadach jest dłuższy niż ten o zaletach (naprawdę nie wiem jak się to dzieje, ale to u mnie norma), „Jedwabnik” szalenie mi się podobał, czytałam go z wypiekami na twarzy i najchętniej od razu rzuciłabym się na kolejne opowieści o Cormoranie i Robin. Oby okazja ku temu pojawiła się jak najszybciej.
Muszę jeszcze dodać, że pierwszy raz tak bardzo mi się podobało zmienianie głosów przez lektora. To było tak, jakbym spotkała dawno niewidzianych znajomych, natychmiast przypomniała mi się część pierwsza i to, że teraz mówią tak samo, było dla mnie bardzo naturalne. Też tak miałaś, Agnnes?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agnnes
Błądząca w książkowiu
Dołączył: 14 Lip 2009
Posty: 4434
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Pon 20:40, 05 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Nie mam szczególnie sprecyzowanego zadania o Jedwabniku. Podobał mi się i to najważniejsze - wciągnął, nieprzerwanie ciekawił, i zgadzam się Silje - ciekawszy niż 1 część, w której był ten rozwlekły początek aby można było poznać Strika i jego przeszłość. W drugiej części te informacje były dawkowane w sposób nie nachalny i interesujący - nawet wstawki o Charlotte przestały mnie drażnić, a nawet, nawet ciekawiły Bardziej nużyły mnie rozmyślania Robin o życiu prywatnym.
Jako, że to książka Rowling, nie mogłam się powstrzymać przed porównywaniem do Harrego, a raczej do stylu jakim był napisany - i wiele z tego co w nim było najlepsze też tu, zdaje mi się, że jest, historia jest tak przemyślana i dokładna, że Strike i jego świat wydają się jak najbardziej prawdziwe. No i właśnie - zima! Harry mi się zawsze z zimą kojarzy I są takie różne fajne szczególiki, które w innych książkach nudzą, a tutaj, gdy nagle ich jest za dużo - też, ale ogólnie były fajne. Jedna rzecz mnie tylko denerwowała tak, że myślałam że pęknę gdy czytałam już kolejny, w moim mniemaniu setny, raz - każde wyjście do toalety Strika musiała być zrelacjonowane, no normalnie każde! Może i dodaje to 100 punktów do realności, ale jednak mnie to wkurzało już ;P
Podczas czytania tej części często zastanawiałam się nad tym (nie kto jest mordercą, pff) tylko, które z bliższych postaci głównego bohatera będą miały większy udział w kolejnych częściach i jaki. I tak, zastanawia mnie czy narzeczony Robin dalej będzie kreowany na pozera, i czy doprowadzi to do ruiny ich związek i czy ten temat będzie się rozwijał, czy tez zupełnie inaczej, bo facet pod koniec jakby sie poprawił, choć w normalnym życiu raczej bym nie uwierzyła. Zastanawiał mnie brat Strka i jego ojciec, brat Al (?) był taki uroczy, że mam wielką nadzieję że będzie się pojawiał , sławny ojciec - zastanawiam się czy może pojawi się kiedyś z nim związana sprawa do rozwiązania?
No a samo morderstwo.. w związku, z tym, że słuchałam najczęściej przy różnej robocie i w dużych odstępach czasu to tyle mi się zapominało, że z góry się poddałam w samodzielnym rozwikłaniu sprawy i tylko śledziłam jak radzi sobie Strike. Owszem, w pewnym momencie nawet zaczęłam się zastanawiać, ale jak teraz widzę, żadne moje podejrzenie nie było właściwym. W sumie to nawet nie wiem dlaczego zapomniałam o tej osobie, chyba była skrzętnie pomijana w momencie gdy zaczęło się więcej dziać, może to jest sposób na "Roberta Galbraitha" ? No i zupełnie nie pamiętałam co działo się w tej książce ("Bombix mori" - jak to napisać? ), tam wszystko było tak dziwaczne, że bez przypomnień w ogóle nic nie kojarzyłam.
A co do udowodnienia kto zabił i dlaczego - było to wszystko takie za bardzo. Nie powiedziałabym że te "rzeczy"(przyczyny) miałyby doprowadzić aż do takiego końca, za bardzo to zawikłane, taka sztuka dla sztuki, a nie prawdziwy motyw morderstwa, przynajmniej dla mnie, ale "Jedwabnik " był ciekawy dzięki temu więc nie narzekam dłużej. A sposób przekazania czytelnikom? Też mnie to trochę denerwowało, ale wciąż bałam się że znów będzie jak w "Wołaniu kukułki" i znów ktoś kogoś napadnie pod koniec, wiec ucieszyłam się że jednak nie i inaczej to rozegrano.
Coś o audiobooku - bo znów to jego słuchałam. Silje, a ja w trakcie słuchania w ogóle zapomniałam że lektor te głosy zmienia. Po wyłączeniu nawet doszłam do wniosku, ze chyba nie! Ale zmieniał, tylko albo ci bohaterowie tak się z tym głosem stopili w jedność, że wydawało mi się to naturalne, albo Stuhr zaprzestał używać tych bardziej dziwnych głosów. Nie podobał mi się głos Eleonory (nie wiem jak w książce zapisali imiona), jeszcze bardziej robił z tej postaci taką prostacka kobietę, ale no jednak - pasowało. Za to mój ulubiony to - Orlando!!! O jaaaaa, "DanuCza mnie dotknął!" Gdyby to miało jakiś sens w moim życiu z pewnością powtarzałabym to zdanie w kółko, tak megaśnie ono dla mnie brzmi
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Agnnes dnia Pon 20:48, 05 Sty 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|