Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
tombraiderka009
Zaczytana
Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 3336
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: WILDWOOD
|
Wysłany: Nie 11:35, 18 Mar 2012 Temat postu: 4. Przeznaczenie |
|
|
Czwarta i ostatnia część cyklu o Laurel przynosi mnóstwo niespodzianek. Akcja powieści toczy się w ciągu zaledwie kilkudziesięciu godzin, lecz obfituje w dramatyczne wydarzenia i zaskakujące zwroty. Magiczny Avalon staje przed niebezpieczeństwem, o jakim jeszcze nikomu się nie śniło. Czy Laurel pomoże wróżkom ocalić ich baśniowy świat? Czy w jej dalszym życiu znajdzie się miejsce dla Tamaniego i Dawida? W tym tomie czytelnicy znajdą odpowiedzi na wszystkie dręczące ich pytania.
Premiera: 19 września 2012
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez tombraiderka009 dnia Wto 13:38, 07 Sie 2012, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Angella669
Szalona pisarka
Dołączył: 03 Paź 2011
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:08, 18 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Łał, no to jedno jest na sto procent pewne o zagraniczną okładkę się postarali, miejmy nadzieję, że polskie wydawnictwo je kupi, bo jest po prostu śliczna. Czekałam na tą książkę i w sumie poczekam sobie jeszcze ale grunt to, że będzie. Na pewno kupię, lubiłam tą książkę za jej oryginalność i nie opuszczę zakończenia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tombraiderka009
Zaczytana
Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 3336
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: WILDWOOD
|
Wysłany: Nie 11:11, 15 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Przetłumaczone
Cytat: | ROZDZIAŁ PIERWSZY
Tamani przyłożył czoło do chłodnej szyby, powstrzymując falę wyczerpania. Sen nie był opcją, nie wtedy, gdy jedyna rzecz pomiędzy nim a złą wróżką Zimową była cienka linia z soli kuchennej.
Dzisiejszej nocy był Fear-gleidhidh dwa razy.
To jedno stare słowo, które nosił z dumą. Znaczyło to, że jest strażnikiem Laurel, jej opiekunem. Ale teraz to miało głębsze znaczenie, wykroczyło już poza Am Fear-faire. Fear-gleidhidh oznacza "strażnika" i Tamani był oskarżony o nie tylko bezpieczeństwo Laurel, ale też o upewnienie się, że Laurel wypełniła misję Avalońską jako dziecko.
Teraz zagra jako naczelnik więzienny.
Spojrzał na swojego więźnia. Krzesło Yuki stało na zdartym linoleum w środku grubego białego koła zrobionego z soli. Spała, jej policzek opierał się o jej kolano, ręce pozostały zapięte kajdankami luźno za nią. Spojrzała niewygodnie(<--?). Pokonana.
Nieszkodliwa.
"Dałabym wszystko za ciebie.'' Jej głos był cichy, ale czysty.
Nie śpi po wszystkim. I nigdy nie mogła być nieszkodliwa, przypomniał sobie. Mały biały kwiat kwitnący od połowy pleców, naznaczający ją jako wróżkę Zimową, był dostatecznym dowodem na to. Minęła już ponad godzina, od kiedy Dawid nałożył na jej ręce kajdanki - godzina, od kiedy Chelsea ujawniła niezbity dowód na to, że Yuki jest Zimową wróżką - i Tamani nie przyzwyczaił się jeszcze do tego widoku. Napełniało go to zimnym strachem, jaki odczuwał bardzo rzadko.
"Byłam gotowa. Dlatego zatrzymałam cię przed wejściem do środka.'' Yuki spojrzała w górę na swoje rozłożone nogi, rozciągając je jak najlepiej mogła w tych okolicznościach. "Ale ty to wiedziałeś, że nie jestem, prawda?"
Tamani trzymał język za zębami. Wiedział. I przez moment był skłonny przyznać jej to. Ale to nie skończyłoby się dobrze. Wtedy Yuki ostatecznie odkryłaby, że jego zainteresowanie nią było kłamstwem, a następnie byłby zdany tylko na łaskę Zimowej wróżki i jej pogardę. Lepiej będzie skrócić tę szaradę.
Miał nadzieję, że nie oszuka samego siebie. Ona stanowi zagrożenie; nie powinien czuć się winny z powodu okłamywania jej, a tym bardziej teraz, gdy wie, że ona okłamywała i jego. Do mocy Zimowych wróżek należało panowanie nad roślinami oraz możliwość odczuwania ich życia na odległość, więc kiedy spotkała Tamaniego wiedziała, że jest on wróżką. Wiedziała, że Laurel jest nią również. Bawiła się z nimi od samego początku.
Dlaczego więc cały czas się zastanawiał, czy robi to, co trzeba?
"Mogłoby być nam razem tak dobrze, Tam," kontynuowała Yuki, jej głos brzmiał jedwabiście jak jej zmięta srebrna sukienka, ale jej zjadliwy ton sprawiał, że Tamani zadrżał. "Laurel nie zamierza zostawić do dla ciebie. Ona może być wróżką na zewnątrz, ale wewnątrz jest ludzka. Dawid, czy nie Dawid, jej miejsce jest tutaj i ty to wiesz.''
Unikając spojrzenia swojego kapitana (<--?), Tamani odwrócił się do okna i spojrzał w ciemność próbując zobaczyć coś... Cokolwiek. Życie wartownika było pełne złośliwości i oboje z Sharem wiedzieli, że trzeba przyjąć nadzwyczajne środki, aby chronić swoją ojczyznę. Ale zawsze przeciwko oczywistej groźbie, atakujący napastnik jest: sprawdzonym wrogiem. Trolle były ich wrogiem - zawsze nim były. Wróżki Zimowe były władcami Avalonu, to Yuki oszukała ich, że w rzeczywistości nie zaszkodzi im. Tak czy inaczej, zakucie ją w kajdanki było gorsze niż zabicie stu trollów.
"Ty i ja, Tam, jesteśmy tacy sami.'' kontynuowała Yuki. "Jesteśmy wykorzystywani przez ludzi, których nie obchodzi to, co chcemy i to, co czyni nas szczęśliwymi. Nie należymy do nich, należymy do siebie.''
Niechętnie Tamani spojrzał na nią ponownie. Był zaskoczony widząc, że ona nie patrzy na niego jak mówiła, patrzyła obok niego, na okno, jakby wyobrażała sobie świetlaną przyszłość, którą wyobrażała sobie jako możliwą. Tamani wiedział lepiej.
"Nie zostały już żadne drzwi dla nas, Tam. Gdybyś poręczył za mnie, moglibyśmy wejść spokojnie do Avalonu. Moglibyśmy tam zostać i mieszkać w pałacu.''
"Skąd wiesz o pałacu?'' Tamani zapytał odruchowo, wiedząc, że połknął haczyk. Ledwo słyszalne westchnięcie pochodziło od Shara i Tamani zastanawiał się, czy to było skierowane do głupoty Yuki, czy jego.
"Albo możemy tu zostać,'' ciągnęła spokojnie, jakby Tamani nic nie powiedział. ''Gdziekolwiek byśmy chcieli pójść, cokolwiek chcielibyśmy robić, możemy tego dokonać. Z twoją władzą nad zwierzętami, a moją nad roślinami, świat może być nasz. Wiesz, praca Wiosny i Zimy wyszłaby rzeczywiście dobrze. Nasze talenty doskonale się uzupełniają.''
Tamani zastanawiał się, czy rozumiała to, jak mało go kusiła ta propozycja.
''Kochałabym cię na zawsze,'' szepnęła, skłaniając głowę. Jej ciemne, błyszczące włosy opadły do przodu, zasłaniając jej twarz, a ona pociągnęła cicho nosem. Czy ona płacze, czy tłumi śmiech?
Tamani był zaskoczony, kiedy usłyszał pukanie do drzwi. Zanim zdążył zrobić krok, Shar przesunął się po cichu w stronę judasza. Tamani napiął pięść, w której trzymał nóż - gotowy. Czy to Klea? Całe to koło - z Yuki w kajdankach w środku - było skomplikowaną pułapką na intrygi wróżek Jesiennych, które mogłyby próbować ich zabić.
Albo i nie.
Gdyby tylko wiedzieli to na pewno.
Dopóki tak było, to Tamani będzie musiał przyjąć, że byli groźbą - jedną z śmiertelnych.
Ale z migoczącym grymasem na twarzy, Shar pociągnął za drzwi i do pokoju weszła Laurel, a Chelsea tuż za nią.
"Laurel,'' to było wszystko co Tamaniemu udało się powiedzieć, poluźniając uchwyt na nożu. Nawet po kochaniu Laurel tak długo, jak mógł zapamiętać, nie mógł sobie przypomnieć kiedy zaczął znaczyć dla niej coś... coś więcej, to wciąż czuł podskok radości za każdym razem kiedy ją widział. Zmieniła ubiór z ciemno-niebieskiej sukni, którą miała na sobie wtedy, gdy trzymał ją w ramionach ponad rok temu podczas obchodów święta Samhain, gdy pocałował ją tak namiętnie. Teraz wydawało się to tak dawno.
Laurel nie patrzyła na niego; jej oczy były tylko dla Yuki.
''Nie powinno cię tu być,'' szepnął Tamani.
Laurel uniosła jedną brew w odpowiedzi. ''Chciałam zobaczyć na własne oczy.''
Tamani zacisnął zęby. Wprawdzie to chciał, żeby tu była, ale jego egoistyczne pragnienia były w sprzeczności z jego troską o jej bezpieczeństwo. czy kiedykolwiek będzie mógł w stanie spełnić jedno i drugie?
''Myślałem, że pojechałyście po Dawida,'' powiedział Tamani do Chelsea, która była jeszcze w formalnym bordowym stroju. Pozbyła się gdzieś swoich obcasów, więc teraz krawędź sukienki wyglądała na umazany krwią.
"Nie mogłam go znaleźć,'' powiedziała Chelsea, jej wargi drżały prawie niezauważalnie. Spojrzała na Laurel, która powoli studiowała ich cichą więźniarkę.
''Yuki?'' powiedziała Laurel niepwnie. ''Dobrze się czujesz?''
Yuki spojrzała w górę, patrząc na Laurel stalowym i wściekłym wzrokiem. ''Czy według ciebie wyglądam dobrze? Zostałam porwana! Jestem przykuta do metalowego krzesła! Jak miałabym czuć się dobrze?''
Jadowity ton Zimowej wróżki wydawał się uderzać w Laurel, która zrobiła krok do tyłu. "Przyszłam sprawdzić co z tobą.'' Laurel spojrzała na Tamaniego, ale Tamani nie był pewien czego chciała. Zachęty? Pozwolenia? Zamiast tego, zaoferował jej mały grymas bólu, bezradnie wzruszając ramionami.
Laurel ponownie odwróciła do Yuki, wyraz twarzy Zimowej wróżki był nieczytelny, jej broda była uniesiona wysoko. ''Czego chce ode mnie Klea?'' Spytała Laurel.
Tamani nie spodziewał się odpowiedzi, ale Yuki spojrzała na Laurel i po prostu powiedziała ''Nic.''
"Więc dlaczego przyszłaś?''
Teraz Yuki uśmiechnęła się krzywym i złośliwym uśmiechem. "Nie powiedziałam, że ona nigdy nie chciała czegoś od ciebie. Ale ona już cię nie potrzebuje."
Laurel spojrzała na Tamaniego, a potem na Shara, po czym powróciła wzrokiem do Yuki.
"Słuchaj, Laurel,'' powiedziała Yuki cichym, kojącym głosem. ''Cala ta szarada jest zupełnie niepotrzebna. Będę z tobą rozmawiać, jeśli mnie stąd wypuścisz.''
''Wystarczy,'' oznajmił Tamani.
''Podejdź tu i ucisz mnie,'' powiedziała Yuki patrząc na Tamaniego, by potem zwrócić wzrok ponownie ku Laurel. ''Nigdy nie zrobiłam niczego, co mogłoby sprawić ci ból, choć wiedziałam, że mogłabym to zrobić. Mogłabym cię zabić milion razy, ale tego nie zrobiłam. Czy to się nie liczy?''
Tamani już otwierał usta żeby coś odparować, gdy Laurel położyła rękę na jego klatce piersiowej, uciszając go. "Masz rację. Ale jesteś Zimową wróżką. Ukryłaś to przed nami, chociaż musiałaś wiedzieć o nas. Dlaczego?''
''A jak myślisz? W chwili, w której twoi przyjaciele wartownicy dowiedzieliby się kim jestem, skuliby mnie kajdankami do krzesła!''
Tamani nienawidził tego, że miała rację.
''Dobrze, dobrze, może spróbujmy zacząć od nowa.'' Powiedziała Laurel. ''Jeśli zrozumiemy to przed pojawieniem się Klei, będzie jeszcze lepiej. Gdybyś tylko mogła nam powiedzieć...''
''Tamani ma klucze,'' powiedziała Yuki, patrząc na Tamaniego wzrokiem błyszczącym od złośliwości. ''Niech mnie stąd wyciągnie, a powiem ci co będziesz chciała.''
''Nie ma mowy,'' oznajmił Tamani, starając się wyglądać na znudzonego.
Laurel przemówiła do Yuki ponownie, odcinając się jej. ''To na pewno byłoby najbezpieczniejsze dla nas jeśli...''
"Nie!'' krzyknęła Yuki. ''Nie mogę uwierzyć, że jesteś nawet częścią tego! Nawet po tym co ci zrobili! Co zrobili twoim rodzicom!''
Tamani zmarszczył brwi, co rodzice Laurel mają wspólnego z tym wszystkim?
Ale Laurel już kręciła głową. ''Yuki, nie podoba mi się, że kazali mi zapomnieć. Ale nie mogę zmienić przeszłości.''
''Zapomnieć? Ja nie mówię o eliksirach zapomnienia. Co z trucizną?''
''Och, daj spokój,'' wygadał się Tamani.
Laurel uciszyła go. ''Yuki, czy wiesz, kto otruł mojego ojca?''
Tamani był całkiem pewny odpowiedzi i wiedział, że Laurel myśli tak samo jak on, że to Klea. Gdyby tylko Laurel mogła przekonać Yuki do potwierdzenia ich podejrzeń...
"Twojego ojca?'' Yuki wyglądała na zmieszaną. '' Dlaczego niby mieliby otruć twojego ojca? Mówię o twojej matce.''
Laurel ponownie spojrzała na Tamaniego, a on pokiwał głową, lekko wzruszając ramionami.W co Yuki z nimi grała?
''Ty nawet tego nie wiesz, prawda? Wielki zbieg okoliczności, że parze, której ziemia znajduje się wokół bramy, zdarzyło się, że jest bezdzietna - czekali na chwilę przybycia jasnoblond dziecka, które zawita do ich życia. Jak... wygodnie. Nie uważasz?''
"Wystarczy,'' powiedział ostro Tamani. Powinien był się domyślić; więcej gier. Yuki właśnie szuka sposobów, by zasiać w sobie zwątpienie - i w innych.
''Tak zrobili,'' powiedziała Yuki. ''Piętnaście lat temu, jeszcze zanim się u nich pokazałaś na progu, wróżki musiały zadbać o to żeby twoja matka była spragniona dziecka i wzięła cię bez pytań. Uszkodzili ją , Laurel. Upewnili się, że nigdy nie będą mogli mieć własnych dzieci. Zrujnowali im życie, a ty jesteś bocznicą tego.''
''Nie słuchaj jej, Laurel. To nie prawda,'' powiedział Tamani. ''Ona po prostu próbuje się dostać do twojej głowy.''
''Jestem? Dlaczego nie zapytamy o to jego?'' |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez tombraiderka009 dnia Wto 13:40, 07 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Martyna.
Książniczka
Dołączył: 15 Paź 2010
Posty: 677
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: POZnan*
|
Wysłany: Wto 10:02, 28 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Cóż, przeczytałam w oryginale. Tym, którym nie będzie się chciało czytać mojej recenzji, mówię tylko: NIE WARTO!
Wróżki. Baśniowe stworzenia, zazwyczaj kojarzone z błyszczącymi skrzydełkami i bajkami na dobranoc dla pięciolatek. Ale zdarzają się też wróżki stojące po złej stronie mocy, jakkolwiek dziwnie to nie brzmi. A zazwyczaj jedna iskra wystarcza, by wzniecić pożar.
„Moc przeznaczenia” to czwarty i ostatni już tom opowiadający historię Laurel, wróżki żyjącej w świecie ludzi. Na szczęście ostatni, bo obawiam się, że kolejnego ‘dzieła’ pani Pike już bym nie doczytała do końca. Do jego lektury nie podchodziłam z wielkim entuzjazmem. Cóż, z jakimkolwiek entuzjazmem. Zabrałam się za powieść z założenia, że nie przerywam serii. Był nawet taki moment, że chciałam zrobić wyjątek i wyrzucić tę pozycję z listy „Chcę przeczytać”. Żałuję, że tego nie zrobiłam, gdyż lekturę „Mocy przeznaczenia” uważam za stratę czasu.
Poprzednie części czytałam dość dawno temu, dlatego też tak naprawdę nie pamiętałam nic, co wydarzyło się w poprzednich tomach. Więc może taka mała ściągawka: Laurel nareszcie zdecydowała się, że kocha Tamaniego, na co wszystkie rozentuzjazmowane dwunastolatki czekały przez całą serię. Yuki okazuje się zimową wróżką, a Klea – tą złą. Wróżki przygotowują się na obronę Avalonu, obronę dostępu do swojego królestwa. I to tak naprawdę wszystkie informacje potrzebne do głębszego wniknięcia w treść IV tomu – bowiem część ta jest jednym wielkim opisem bitwy o Avalon, niczym więcej. Och, i może jeszcze trochę miłosnego wzdychania.
Powiem szczerze: nie oczekiwałam po tej powieści nic wielkiego, a i tak się zawiodłam. Chociaż nie wiem, czy mogę tu użyć słowa powieść; przez dobre 2/3 lektury miałam wrażenie, jakbym czytała parodię, a nie paranormal romance. Choć w sumie w niektórych przypadkach można między tymi terminami postawić znak równości – niestety to jeden z tych przypadków. Fabuła do bólu przewidywalna, a akcja zbyt mocno rozwleczona. Miałam wrażenie, jakbym z każdą przewracaną kartką czytała to samo. Nie wiem, czy aż tak dojrzałam przez ten niespełna rok, ale czytając tę historię, zastanawiałam się, czy to poprzednie tomy były lepsze, czy ja aż tak głupia. W końcu doszłam do wniosku, że przeczytałam przez ten czas dość dużą ilość książek, nieporównywalnie lepszych od dzieł pani Pike, i właśnie to wpływa na mój odbiór. W ogóle nie ciekawiło mnie, co będzie dalej, wszystko obchodziło mnie bardziej niż losy bohaterów – prognoza pogody, paznokcie, czy nawet to, co mój pies jadł dzisiaj na kolację.
A skoro już jesteśmy przy postaciach – nigdy do końca nie rozumiałam, co znaczy określenie papierowy bohater. Cóż, aż do teraz. Postaci są tak nijakie, tak nie wzbudzające większych emocji, że miałam wrażenie jakby mieli na twarzach maski i jedynie odgrywali role w teatrze – dość nieudolnie, nawiasem mówiąc. Tamani, który ma wzbudzać powszechne uwielbienie i sprawiać, że hordy czytelniczek mdleją na dźwięk jego imienia, z każdą stroną zaczynał przypominać mi Edwarda ze „Zmierzchu”. I nie, moi drodzy, to nie jest komplement. Laurel oczywiście jak zwykle była tą niezdecydowaną, pobawioną zdolności myślenia dziewczyną, na której spoczywa los całego królestwa, bo jakżeby inaczej. David miał chyba odegrać rolę osoby, której wszyscy współczują, co też nie do końca wyszło. Cóż, kreacja postaci nie jest najlepszą stroną Aprilynne Pike.
O samej fabule: uważam, że jechanie po schematach musi się skończyć dla autora tak, a nie inaczej. Wydarzenia tak naprawdę całkowicie nierealne (i nie, nie mówię tu o świecie wróżek). Kiedy już wydaje się, że wszystko jest stracone – nie martwcie się, przecież zawsze ktoś przyjdzie i uratuje wam tyłki. Nie mogę zbyt wiele powiedzieć, żeby nie zdradzić fabuły, ale w momentach kiedy powinnam płakać, chciało mi się śmiać. To chyba tłumaczy wszystko. Przyznam jednak szczerze: ostatnia 1/3 książki jest nawet do zniesienia. Mamy tam nareszcie jakąś AKCJĘ, a nie tylko dialogi prowadzące donikąd i ciągłe przygotowania do wielkiego uderzenia. Cóż, tylko dzięki temu moja ocena książki jest taka, a nie inna. Byłoby o wiele niżej, a to za sprawą jakże cudownego zakończenia, którego nie mogę skomentować inaczej, jak tylko: rzygam tęczą. -.- Przepraszam, nie umiem tego inaczej ująć. Ale rozentuzjazmowanym dwunastolatkom pewnie się spodoba. Co prawda, jak to sama autorka ujęła, jest jeszcze na końcu pewien list, który miał być słodko-gorzki. Cóż, według mnie, był raczej żałosny. Ale to zależy, te rozentuzjazmowane dwunastolatki pewnie ten list zasmuci. Podsumuję to tak: spodziewałam się schematu, ale nie aż takiego.
Reasumując: nie wiem, jakim cudem dotrwałam do końca tej książki i pewnie pozostanie to dla mnie zagadką do końca moich dni. Żałuję, że ją przeczytałam, bo nic nowego nie wniosła, a tylko straciłam cenny czas, który mogłam poświęcić na bez wątpienia ambitniejszą lekturę. Tak więc: jeśli nie jesteś rozentuzjazmowaną dwunastolatką i twoim jedynym celem życiowym nie jest dowiedzenie się, czy Laurel i Tamani będą razem, czy nie, nie rób tego błędu i nie czytaj tego badziewia. Lepiej wejdź na Wikipedię i przeczytaj spoilery. Nic nie stracisz, a zyskasz czas i zdrowie psychiczne. A pani Pike już dziękujemy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Martyna. dnia Wto 10:03, 28 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|