Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
@lma
Zaczytana
Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 3177
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z opolskiego - Głubczyce
|
Wysłany: Wto 8:37, 14 Wrz 2010 Temat postu: 1. Ukochany nieśmiertelny |
|
|
Poprzednia okładka: [link widoczny dla zalogowanych]
Czasem na zawsze to o wiele za krótko…
Nieśmiertelna nastolatka poszukująca sensu śmiertelnego życia i wiecznej miłości
Nowe imię, nowe miasto, nowe życie. Zmieniasz je zbyt często, żeby liczyć. To się nigdy nie skończy. Tak naprawdę nic się nie kończy… kiedy jesteś nieśmiertelna.
Nastasya wygląda na kilkanaście lat, ma - kilkaset. I od lat razem z przyjaciółmi prowadzi rozrywkowe życie. Aż do dnia gdy impreza w nocnym klubie kończy się tragedią. Wstrząśnięta bezmyślnym okrucieństwem swojego kumpla Nastasya podejmuje decyzję: koniec z balowaniem i przypadkowymi chłopakami. Zacznie wszystko od nowa – na farmie, gdzie nieśmiertelni uczą się, jak władać magią, by niosła dobro, a nie śmierć.
Łatwiej jednak powiedzieć, niż zrobić - zwłaszcza gdy przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. I gdy chłopak o najpiękniejszych oczach, który stał ci się tak bliski, zaczyna pojawiać się w twoich przerażających wspomnieniach…
Cate Tiernan zdobyła międzynarodową sławę mrocznymi i romantycznymi powieściami o czarach i czarownicach.
Ukochany nieśmiertelny otwiera jej najnowszą trylogię o dziewczynie naznaczonej złem, która buntuje się przeciwko swemu przeznaczeniu i wybiera trudną drogę - pełną potknięć, upadków, wahań - do wewnętrznej przemiany.
Prawa do publikacji kupili już wydawcy w 12 krajach.
W sprzedaży od: 9 listopada
Cena:
Stron:
Wydawnictwo: Amber
Ten tytuł taki dziwny...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez @lma dnia Czw 17:35, 23 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Naikari
Książniczka
Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 13:10, 14 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Tak, tytuł rzeczywiście dziwny... nie podoba mi się. A oryginalny jaki jest?
Co do opisu, to całkiem fajny. No i czarownice są! Uwielbiam czarownice.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sujeczka
Adminka
Dołączył: 25 Cze 2005
Posty: 25915
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:01, 14 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Oryginalny tytuł to "Immortal Beloved"
Opis fajny, raczej przeczytam
Okładka taka sobie, bardziej podoba mi się oryginalna - [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agnnes
Błądząca w książkowiu
Dołączył: 14 Lip 2009
Posty: 4434
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Wto 14:02, 14 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Może być ciekawe choć zwrot "nieśmiertelna nastolatka" jakoś strasznie mnie odrzuca..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Naikari
Książniczka
Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:53, 14 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Mi się ani oryginalna, ani nasza nie podobają. Ale fakt faktem, nasza jest gorsza. I znów ta ohydna czerwona czcionka...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Silje
Wyjadacz kartek
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 4795
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Wto 14:55, 14 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Mimo kilku oklepanych elementów ("nieśmiertelna nastolatka" ) opis jest niczego sobie, nawet mnie zainteresował. Zwłaszcze, że szykuje się opowieść o czarownicach, a nie wampirach.
No i tylko trylogia. Teraz, im krótsza seria, tym ma u mnie więcej plusów. Wkurzają mnie te tasiemce.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lenalee
Pożeraczka książek
Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 9553
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Baker Street 221B
|
Wysłany: Wto 16:50, 14 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Tytuł po prostu powalający. Jeżeli będę chciała przeczytać coś banalnego, na pewno sięgnę po tę książkę. Chociaż wielki plus dla wydawnictwa - nie ma kwiatka!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cassin'89
Zaczytana
Dołączył: 25 Lip 2010
Posty: 3204
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zachód ;D
|
Wysłany: Śro 20:42, 15 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Kolejna powieść o wampirach... dodatek to używanie magii - choć to też już było wcześniej.
Zobaczymy - przeczytam w taki sposób jak zawsze (mbook).
Nie nastawiam się na kupno.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lirra
Uskrzydlona książkami
Dołączył: 01 Lut 2010
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:34, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Wydaje sie ciekawe... Moze przeczytam. Nie lubie okladek gdzie przedstawia sie bohaterow, gdyz zawsze sobie inaczej ich wyobrazam... Wole krajobrazy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Veronique
Mól książkowy
Dołączył: 30 Cze 2010
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob 11:47, 18 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Lirra napisał: | Nie lubie okladek gdzie przedstawia sie bohaterow, gdyz zawsze sobie inaczej ich wyobrazam... Wole krajobrazy |
Mam identyczny stosunek do okładek z przedstawionymi postaciami:)
Co do książki to mimo, że opis nie robi zbytnio na mnie wrażenia pewnie przeczytam z czystej ciekawości.xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Voldemortowa
Ciekawski umysł
Dołączył: 04 Lip 2010
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 12:22, 18 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
hmm. znowu ta cała nieśmiertelność xd. ale opis ciekawy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agnesja
Zatracona w świecie książek
Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 3931
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:02, 18 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
tytuł i okładka.. ;//
Eh, dużo tych nowości, ale raczej po to nie sięgnę, chociaż... kto wie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lunoliel
Szalona pisarka
Dołączył: 16 Mar 2010
Posty: 449
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Czw 6:57, 23 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Drobna zmiana okładki
Nie wiem jak wam ale mi się podoba, w porównaniu do tego co było to jest dużo lepsze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Violet
Ciekawski umysł
Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 7:24, 23 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Wymienili modelki ;]
Moze ktoś sie dopiero skapną, że bohaterka może nie jest ciemnowłosa? Różnie to z nimi bywa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sujeczka
Adminka
Dołączył: 25 Cze 2005
Posty: 25915
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 14:00, 23 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Jest dużo ładniejsza od tej poprzedniej przynajmniej ma jakieś kolory, a nie tylko czarny, biały i czerwony
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Naikari
Książniczka
Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:22, 23 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Też tak sądzę. Naprawdę jest ładniejsza. Ale dlaczego na środku jest takie dziwne białe coś?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agnesja
Zatracona w świecie książek
Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 3931
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:33, 23 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Lepiej, lepiej Za to poprzendią babkę dali na "Piękni i martwi" - nie nie był dobry pomyśł ;/.
Ale ta okładka jest o wiele lepsza.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Veronique
Mól książkowy
Dołączył: 30 Cze 2010
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 20:31, 23 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Zdecydowanie okładka o wiele przyjemniejsza dla oczu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agnesja
Zatracona w świecie książek
Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 3931
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:49, 24 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
lepsza, ale byłoby jeszcze lepiej bez tego koła na środku ;/
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Naikari
Książniczka
Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:34, 24 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Noo, dokładnie. To białe 'coś' sprawia, że okładka jest o wiele brzydsza.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tirindeth
Błądząca w książkowiu
Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 4056
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: UĆ
|
Wysłany: Nie 15:46, 26 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Do zakupienia tej książki w dużej mierze przekonała mnie promocja w księgarni, a dopiero później ciekawy opis. Literatury traktującej o Nieśmiertelnych jest teraz naprawdę sporo, więc gdy naprawdę rozejrzymy się po sieci w poszukiwaniu tytułów, ciężko wybrać coś, co by wydawało się ciekawe, oryginalne i przede wszystkim godne zainteresowania. Tym bardziej zadziwiające jest to, że książka pani Tiernan jest naprawdę dobra. Aż za dobra.
Główna bohaterka, Nastasya, jest starym przedstawicielem Nieśmiertelnych, ale jej młody wygląd i szczeniackie zachowanie może niejedną osobę zmylić. Tym bardziej, kiedy jeden z jej przyjaciół okalecza trwało przypadkowego człowieka, a ona dosyć szybko o tym zapomina, bawiąc się w klubie z innymi. Dopiero później dociera do niej ogrom tego wydarzenia, a także poczucie winy i chęć zmienienia czegoś w swoim życiu. I postanawia uciec...
Ucieka do Ameryki, w poszukiwaniu dawnej znajomej. Nie wie, czy ta kobieta jeszcze tam mieszka, ale ma nadzieję, że kiedyś rzucone przez River zaproszenie jest nadal aktualne, pomimo wielu lat, jakie upłynęły od ich ostatniego spotkania. I nie myli się. Nastasya odnajduje kobietę i postanawia zacząć nowe życie w nowym miejscu. W ośrodku prowadzonym przez River przebywa jednak mężczyzna, którego Nasty być może zna, a przynajmniej tak jej się wydaje. Lecz gdy Reyn zaczyna nawiedzać ją w koszmarach, bohaterka nabiera coraz większych podejrzeń, iż to nie przypadek.
Tym mocniej więc czuje się rozdarta, odkrywszy, że jej serce podświadomie zaczyna podążać w kierunku tajemniczego nieznajomego. I choć dziewczyna wie, że i ona i Reyn chcą porzucić przeszłość, nie umie wyzbyć się uprzedzeń, tkwiących gdzieś głęboko w niej. W dodatku dawni przyjaciele jej szukają, a nieznany osobnik bardzo źle jej życzy i w ośrodku zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Jak to się kończy, pozostawiam czytelnikom do własnego zapoznania się z lekturą.
Książka w dużej mierze opiera się na wspomnieniach głównej bohaterki, na jej wewnętrznej walce z samą sobą. Nie jest pewna, czego chce i wydaje się, że tylko stara, poczciwa River może jej pomóc odnaleźć swoją drogę. To taki mit mistrza i ucznia, który tu sprawdza się idealnie.
Podobały mi się w tej publikacji różne rzeczy. Przede wszystkim sposób narracji. Pierwszoosobowy z naciskiem na kontakt z czytelnikiem, gdzie często pojawiają się bezpośrednie zwroty do odbiorcy, jakby bohaterka mówiła do nas wprost. Ponadto interesujący jest też zabieg płynnego przejścia z narracji teraźniejszej do jej wspomnień. W jednym momencie Nasty czesze sierść konia, by w innym przenieść się myślami do zamierzchłych czasów. Bardzo ciekawe posunięcie, które niewątpliwie ubogaca tym fabułę i nadaje dynamicznego tempa.
W dodatku pojawia się tajemnica, którą ukrywa nie tylko główna bohaterka. Sekrety przeszłości i niezwykle bogata w treść historia aż do samego końca trzymają w napięciu. Wydarzenia obejmują zarówno teraz jak i wtedy, a to sprawia, że fabuła staje się wielowymiarowa, przesycona treścią i emocjami. No i ostatnia rzecz – tlący się malutki płomień uczuć, jakie ogarniają czytelnika, gdy zagłębiamy się w historię coraz bardziej. Nie jest to mdła opowieść o ludziach, którzy trzymają się za ręce i patrzą sobie w oczy, obiecując wieczną miłość. To opowieść o ludziach z przeszłością, którzy w pierwszej kolejności muszą walczyć z własnymi demonami wspomnień, by móc odnaleźć swoje szczęście. I to mi się niesamowicie podoba! Dlatego, choć nie jest to może arcydzieło gatunku, oceniam je na 8/10. I polecam szczerze!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tirindeth dnia Czw 15:16, 25 Sie 2011, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sujeczka
Adminka
Dołączył: 25 Cze 2005
Posty: 25915
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:55, 26 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Kurcze, nie spodziewałam się aż tak dobrej recenzji
Teraz serio będę musiała się zastanowić nad jej kupnem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cassin'89
Zaczytana
Dołączył: 25 Lip 2010
Posty: 3204
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zachód ;D
|
Wysłany: Nie 16:39, 26 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Ja też się zaczęłam zastanawiać nad kupnem - szczególnie że te -25% w empiku Zobaczę...a potem wejdzie ten VAT to już tak książek się kupować nie będzie... jutro zdecyduję będąc w empiku
Ale 8/10 czyli warto.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tirindeth
Błądząca w książkowiu
Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 4056
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: UĆ
|
Wysłany: Nie 17:27, 26 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Tylko, żeby potem nie było na mnie, jak Wam się nie spodoba. Ale ja napewno kupię kolejne części, książka mnie oczarowała. Oczywiście, jak ktoś lubi wewnętrzne monologi bohatera i szczyptę magii i troszkę namiętności
Może przekona Was fragment pierwszego rozdziału Jest krótki, więc pozwolę go sobie wkleić.
Rozdział 1
Zeszłej nocy mój świat się zawalił. Teraz uciekam.
**********
Żyłeś sobie kiedyś swoim życiem, w swojej rzeczywistości i nagle stało się coś, co rozerwało twój świat na pół? Coś
zobaczyłeś albo usłyszałeś i w jednej chwili to, kim byłeś, wszystko, co robiłeś, rozprysło się na tysiąc odłamków brutalnej,
gorzkiej rzeczywistości?
Mnie przydarzyło się to zeszłej nocy.
Byłam w Londynie. Z przyjaciółmi, jak zwykle. Jechaliśmy na imprezę, jak zwykle.
- Nie, nie, skręć tu! - Boz pochylił się i chwycił taksówkarza za ramię. - Tutaj!
Taksówkarz - jego ogromne bary ledwie mieściły się w koszulce i pod kamizelką w kratę - odwrócił się i obrzucił Boza
spojrzeniem, które kogoś zwyczajnego usadziłoby na miejscu i kazało mu być bardzo cicho.
Ale Boz pod żadnym względem nie był zwyczajny. Był natomiast nieprzeciętnie przystojny, nieprzeciętnie głośny,
nieprzeciętnie zabawny i, słowo daję, nieprzeciętnie głupi. Dopiero co wyszliśmy z klubu, gdzie nagle wybuchła bójka na
noże. Dwie stuknięte dziewczyny szarpały się za włosy i wrzeszczały jak przekupy, aż w końcu jedna wyciągnęła nóż. Moja
paczka chciała zostać i popatrzeć - uwielbiają takie rzeczy - ale wiecie, wszystkie bójki na noże wyglądają tak samo.
Odciągnęłam ich i wytoczyliśmy się na zewnątrz. Na szczęście złapaliśmy taksówkę, zanim nocny chłód zdążył nas
otrzeźwić.
- Tutaj! Dokładnie tu, na środku przecznicy, dobry człowieku - powiedział Boz.
No i sobie nagrabił. Na widok kolejnego morderczego spojrzenia poczułam ulgę, że w starej dobrej Anglii jest zakaz
posiadania broni.
- Dobry człowieku? - zachichotała Cicely.
Cała nasza szóstka siedziała ściśnięta z tyłu wielkiej czarnej taksówki. Mogło być nas więcej, ale okazało się, że sześcioro
nawalonych nieśmiertelnych to wszystko, co pomieści londyńska taksówka, i to pod warunkiem że nikt nie będzie rzygał.
- Tak, Jeeves - ciągnęła błyskotliwie Cicely. - Zatrzymaj się tutaj.
Taksówkarz ostro zahamował i wszyscy wystrzeliliśmy do przodu. Boz i Katy rąbnęli głowami o szldaną ściankę między
nami a kierowcą. Stratton, Innocencio i ja wyka-tapultowaliśmy z siedzeń i wylądowaliśmy z niemiłosierną czkawką
chichotów na brudnej podłodze.
- Ej! - zawołał Boz, rozcierając czoło. Innocencio wyłowił mnie z plątaniny rąk i nóg.
- Nic ci nie jest, Nas? Skinęłam głową, ciągle się śmiejąc.
- Wypad z mojej taksówki! - wycedził Jeeves. Wygramolił się ze swojego siedzenia, obszedł samochód i szarpnięciem
otworzył nasze drzwi.
Opierałam się o nie plecami, więc od razu wyleciałam na bruk i uderzyłam głową o krawężnik.
- Au! Au! - Bruk był mokry, oczywiście padało. Ból, chłód i wilgoć ledwo docierały do mojej świadomości. Pomijając
bójkę na noże, wieczór ostrego imprezowania owinął mnie ciepłym, mglistym kokonem dobrego samopoczucia.
- Wynocha! - Taksówkarz chwycił mnie za ramiona, spychając sobie z drogi. Rzucił mnie na chodnik, żeby wyciągnąć
Incy'ego.
Zaraz, hej, złość i przebłysk świadomości. Zmarszczyłam brwi, rozcierając ręce, i usiadłam. Przecznicę dalej był
Dungeon, kolejny potwornie obskurny podziemny klub, do którego chodziliśmy. Odległość niby nieduża, ale ulica była
ciemna i wyludniona, a puste garaże stojące na przemian ze zniszczonymi spelunami nadawały jej wygląd szczerbatej
szczęki.
- Dobra, łapy przy sobie! - warknął Innocencio, lądując obok mnie. Na twarzy miał zimną furię i wyglądał na
trzeźwiejszego, niż myślałam.
- Hołota! - prychnął taksiarz. - Nie chcę takich jak wy w swojej taksówce! Bogate gówniarze. Myślicie, że jesteście lepsi
od innych! - Dał nura do samochodu, chwycił kołnierz kurtki Katy, a Boz wygramolił się o własnych siłach.
- Hm... będę wymiotować - oznajmiła Katy, wychylając się z taksówki.
Boz uskoczył, kiedy przewód pokarmowy Katy oczyścił się z wieczornej dawki whisky Jamesom, wprost na buty
taksówkarza.
- Psiakrew! - ryknął facet, otrząsając stopy z odrazą. Boz i ja zachichotaliśmy - nie mogliśmy się powstrzymać. Niedobry
Wielki Pan Taksówkarz.
Taryfiarz złapał Katy, żeby wywlec ją na chodnik, ale nagle Incy coś wymruczał i wyciągnął rozpostartą dłoń.
Miałam ułamek sekundy, żeby pomyśleć: co jest?, bo gość zachwiał się jak rąbnięty siekierą. Puścił Katy i zgiął się
niemal wpół. Rąbnął do tyłu i ciężko wylądował na bruku, z białą twarzą i szeroko otwartymi oczami.
Ogarnęła mnie fala mdłości i zmęczenia - chyba wypiłam więcej, niż przypuszczałam.
- Incy, co zrobiłeś? - spytałam zadziwiona, wstając. -Użyłeś magyi? - Zaśmiałam się cicho, ta myśl wydała mi się
absurdalna. Oparłam się o latarnię i wystawiłam twarz na rześką wilgoć. Kilka głębokich oddechów i poczuję się lepiej.
Katy zamrugała z zamglonymi oczami, a Boz zarechotał.
Innocencio skrzywił się na widok swoich nowych butów od D&G, przemoczonych od deszczu.
Stratton i Cicely wysiedli z drugiej strony i dołączyli do nas. Popatrzyli na taksówkarza - leżał nieruchomo na mokrym
chodniku. Pokręcili głowami.
- Pięknie - powiedział Stratton do Incy'ego. - Imponujące, Panie Magik. Teraz już pozwól temu biednemu sukinsynowi
wstać.
Zerkaliśmy to na siebie, to na faceta. Nie mogłam sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz widziałam, jak ktoś tak używa
magyi. Owszem, po to, żeby dostać dobry stolik w restauracji albo złapać ostatnie metro...
- Nie sądzę, Strat - odparł Innocencio nadal z napiętą twarzą. - Nie sądzę, że to dobry człowiek.
Stratton i ja spojrzeliśmy sobie w oczy. Chwyciłam Innocencia za ramię. Byliśmy wspólnikami w rozróbach prawie wiek
i znamy się na wylot, ale takiej zimnej wściekłości nie widywałam u niego często.
- Racja, no to go zostaw. Za kilka minut dojdzie do siebie, co? Idziemy, chce mi się pić. I Katy chyba też.
Katy się skrzywiła.
- Uuh...
- Tak, chodźmy - podchwyciła Cicely. - Dzisiaj gra kapela, a ja zamierzam potańczyć.
- Zanim oprzytomnieje, nie będzie po nas śladu. -Pociągnęłam Incy'ego za rękaw.
- Poczekaj - powiedział Incy.
- Zostaw go - powtórzyłam. Czułam się trochę nie w porządku, że mamy tak zostawić gościa na lodowatym deszczu, ale
wiedziałam, że odzyska formę, kiedy zaklęcie przestanie działać.
Innocencio strącił moją dłoń, co mnie zaskoczyło. Przyglądałam się, jak obiema rozpostartymi dłońmi dotyka mężczyzny,
poruszając wargami. Nie słyszałam, co mówi.
Z potwornym hukiem taksówkarz podskoczył i otworzył usta, ale nie zdołał wydobyć z siebie krzyku.
Znów poczułam przypływ mdłości, a przed oczami przewinął mi się szary film. Zamrugałam kilka razy, wyciągając rękę
po dłoń Cicely. Zachichotała, kiedy się zachwiałam, bo oczywiście myślała, że to przez alkohol. Kilka chwil później obraz mi
się wyklarował. Wyprostowałam się i gapiłam to na Incy'ego, to na taryfiarza.
- I co? Co zrobiłeś? - wymamrotałam.
- No, no, Incy. - Stratton pocmokał. - Nieźle. Trochę niepotrzebnie, nie sądzisz? Dobra, zwijajmy się. - Ruszył
chodnikiem w stronę Dungeonu, zapinając płaszcz.
- Co zrobiłeś? - powtórzyłam.
- Drań zasłużył sobie. - Incy wzruszył ramionami. Katy, ciągle zielonkawa na twarzy, popatrzyła tępo na
taksówkarza, potem na Innocencia. Zakaszlała i pokręciła głową, a potem ruszyła za Strattonem. Puściłam Cicely, a ona
wzruszyła ramionami i wzięła Boza za rękę. Poszli za resztą, ich kroki wkrótce ucichły w ciemności.
- Incy... - Byłam zaskoczona, że inni odchodzą. - Czy ty... skręciłeś mu magyą kark? Gdzie się tego nauczyłeś? Nie, nie
zrobiłeś tego, prawda?
Spojrzał na mnie z cieniem rozbawienia na nieziemskiej, ponurej, przystojnej twarzy. Drobne diamenty deszczu
połyskiwały w blasku latarni na jego czarnych lokach.
- Kochanie, widziałaś, jak się zachowywał.
Spojrzałam na niego, potem na taksówkarza - ciągle leżał nieruchomo, z grymasem bólu i przerażenia na twarzy.
- Skręciłeś mu kark? - powtórzyłam, nagle dość trzeźwa i potwornie świadoma tego, co się stało. Mój mózg dreptał
dookoła tej myśli, jakby była gorącą iskrą, której trzeba unikać. - Użyłeś magyi do... o rany. Trudno, teraz go napraw. Chcę
drinka, ale poczekam. - Sama nie potrafiłam pomóc taksówkarzowi. Nie miałam pojęcia, gdzie Incy nauczył się takich
czarów ani jak je odczynić, odwołać... jak zwał, tak zwał. Na ogół unikałam magyi, tej magyi, z którą nieśmiertelni się rodzą.
Za dużo z nią zachodu, i zwykle potem robiłam się dosłownie chora. A i tak sprawiłam co najwyżej, że ktoś wpadł na drzwi
albo wylał na siebie kawę. I to było wieki temu.
Innocencio zignorował mnie i spojrzał z góry na taksówkarza.
- Dobra, koleś - odezwał się cicho. Kierowca z trudem skupił na nim wzrok dziki z przerażenia i bólu.
- Tak to jest, kiedy ktoś niegrzecznie traktuje moich przyjaciół, widzisz? Mam nadzieję, że dostałeś nauczkę.
Kierowca nie mógł nawet mruknąć. Zorientowałam się, że jest pod wpływem zaklęcia pozbawiającego głosu.
Prawdziwego zaklęcia, takiego jakie widziałam wcześniej tylko raz czy dwa w ciągu setek lat. W dodatku...
- No, dalej, odczaruj go - powiedziałam niecierpliwie. Nigdy dotąd Incy nie robił przy mnie niczego podobnego. - Już
dostał za swoje. Czekają na nas. Odczaruj faceta i chodźmy.
Incy skulił się, wzruszył ramionami, chwycił moją dłoń i ścisnął mocno, aż zabolało.
- Nie mogę, kochanie. - Uniósł moją dłoń do ust, żeby ją pocałować, potem pociągnął mnie za sobą w stronę Dungeonu.
Obejrzałam się przez ramię na taksówkarza.
- Nie możesz? Złamałeś mu kręgosłup na dobre? -Gapiłam się na Incy'ego, swojego najlepszego przyjaciela od stu lat.
Uśmiechnął się do mnie promiennie, a jego piękną anielską twarz rozjaśniała aureola światła latarni.
- Jak się powiedziało A, trzeba powiedzieć B - oznajmił beztrosko.
Szczęka mi opadła.
- Co dalej? Porąbiesz Strattona na pieńku?! - Podnosiłam głos, kiedy gęstniejąca mgła skraplała się mi na twarzy.
Incy się roześmiał, cmoknął mnie w głowę i pociągnął za sobą. Wtedy dostrzegłam w jego oczach coś innego -coś więcej
niż beztroską obojętność, niż zwykłą chęć zemsty. Incy'emu sprawiło przyjemność to, że skręcił kark temu mężczyźnie,
napawał się widokiem kogoś, kto wił się z bólu i strachu. To go podniecało.
Mózg mi się lasował. Powinnam zadzwonić po pogotowie? Czy dla taksówkarza już za późno? Umrze, już umiera?
Odsunęłam się od Incy'ego, odwróciłam, ale po kilku sekundach poczułam wibracje niskich tonów basowych. Pulsowały w
ziemi, w moich butach. Dungeon wydawał się innym światem, inną rzeczywistością, która mnie wciągała, wabiła hałasem,
pozwalała zapomnieć o potwornym przerażeniu sparaliżowanego taksówkarza. Rozpaczliwie pragnęłam po prostu w nią
wsiąknąć.
- Incy... ale... musisz...
Rzucił mi tylko rozbawione spojrzenie i minutę później zbiegaliśmy po śliskich od deszczu schodach. Czułam
rozdzierającą niepewność, kiedy Incy uniósł pięść i zaczął walić w pomalowane na czerwono drzwi. Nagle odniosłam
wrażenie, że stoimy u wrót piekła i czekamy, aż nas wpuszczą. Drzwi uchyliły się i Guvnor, bramkarz, skinął, żebyśmy
weszli do środka. Nieprawdopodobna fala muzyki wessała nas do ciemności oświetlanej jedynie żarem papierosów. Setki
głosów przekrzykiwały głośne bębnienie, zapach alkoholu wnikał we mnie słodko z każdym oddechem.
Taksówkarz na zewnątrz... To moja ostatnia szansa, żeby coś zdziałać, zareagować i postąpić jak normalna osoba.
- Nasty! - Wielkie ramiona ścisnęły mnie trochę drętwo. - Świetne masz włosy! - z całych sił wrzeszczała mi do ucha
moja przyjaciółka Mai. - Chodź tańczyć! - Objęła mnie ramieniem i pociągnęła do ciemnej sali z niskim sufitem.
Wahałam się tylko sekundę.
I jakby nigdy nic pozwoliłam sobie zapomnieć o zewnętrznym świecie, zatopić się w hałasie i dymie. Byłam
spanikowana, a gdybyście wiedzieli, do jakich numerów jestem zdolna, te słowa znaczyłyby dla was więcej. Odsunęłam się
od Incy'ego niepewna, co myśleć. Zrobił chyba najgorszą rzecz, jaką widziałam. Gorszą niż incydent z koniem burmistrza w
latach czterdziestych. Albo z taką jedną biedną dziewczyną, która chciała wyjść za Incy'ego w latach siedemdziesiątych.
Straszna katastrofa. Ale zdołałam wytłumaczyć sobie tamte zdarzenia, nadać im sens. Tym razem było mi trudniej.
Z ostatnim pięknym uśmiechem skierowanym do mnie Incy wtopił się w tłum i już zaczynał wzbudzać zainteresowanie -
zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Nikt by mu się nie oparł. Przyciągał jak magnes i większość osób, śmiertelnych i
nieśmiertelnych, pozostawała bezradna wobec uroku skrywającego osobowość, która nagle wydała mi się o wiele
ciemniejsza niż kiedyś.
Dwadzieścia minut później obściskiwałam się na lepkiej kanapie z przyjacielem Mai, Jase'em. Zabawny, pijany i
rozkoszny chłopak. Chciałam w niego wniknąć, stać się kimś innym, osobą, jaką Jase widzi z zewnątrz. On - śmiertelny, nie
wiedział, kim jestem naprawdę, ale był miłą rozrywką, której się oddałam z nerwowym zapałem. Dookoła nas ludzie
rozmawiali, palili i pili. Ja błądziłam dłońmi pod jego koszulą, on oplótł mnie nogami. Zanurzył pałce w moich krótkich
czarnych włosach i z nagłym przerażeniem poczułam niespodziewanie ciepły oddech na karku.
- Nas? Co ty tu masz? - spytał Incy. Odsunęłam się i szybko poprawiłam apaszkę na szyi. Spojrzałam przez ramię na
Incy'ego. Stał przy kanapie
z drinkiem i długim papierosem. Jego oczy wyglądały jak czarne dziury, błyskające w ciemności.
Serce biło mi mocno. Nie panikuj, Nasty.
- Nic. - Wzruszyłam ramionami i opadłam na Jase'a.
- Nas? - Incy mówił cicho, ale stanowczo. - Właściwie nie pamiętam, żebym kiedykolwiek oglądał twój kark.
Zmusiłam się do śmiechu i uniosłam głowę, chociaż Jase znów usiłował mnie pocałować.
- Nie bądź głupi, oczywiście, że widziałeś. A teraz spadaj, bo mi przeszkadzasz.
- To tatuaż?
Mocniej zacisnęłam apaszkę na szyi.
- Tak. Napis: „Jeżeli możesz to odczytać, to jesteś o wiele za blisko". Już cię nie ma!
Incy się roześmiał i - ku mojej uldze - dał sobie spokój. Kiedy znikał mi z oczu, piękna, szczupła dziewczyna w satynie
wiła się wokół niego jak wąż.
A ja nie pozwoliłam sobie na to, żeby znów zacząć myśleć o kierowcy taksówki. Kiedy wspomnienia twarzy tego
nieszczęśnika stawały się zbyt natarczywe, zacisnęłam powieki i wypiłam kolejnego drinka. Ale następnego ranka wszystko
wróciło - twarz taksówkarza, wyryte na niej cierpienie. Nigdy już nie będzie chodził, prowadził samochodu, bo Innocencio
rozwalił mu kręgosłup i zostawił go na deszczowej londyńskiej ulicy, gorzej niż martwego.
A ja nie zrobiłam nic. Nic. Odeszłam.
**********
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tirindeth dnia Nie 17:35, 26 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
amy188
Angel of books
Dołączył: 11 Sie 2010
Posty: 1951
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Nie 17:42, 26 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Ten opis z okładki jest strasznie zniechęcający, ale recenzja... Uwielbiam retrospekcje
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|