Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Nesnej
Niemowlak książkowy
Dołączył: 27 Cze 2011
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:17, 23 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Jestem zaintrygowana zarówno okładką jak i opisem. Tylko nie mam pojęcia dlaczego, ale mimo wszystko daję jej duży kredyt zaufania. Zobaczymy, co tez instruktorka tańca brzucha mogła wymyślić nowego i oryginalnego.
Na stronie wydawnictwa Jaguar w zapowiedziach podana jest cena "ok. 480 zł" Obawiam się, że to trochę wygórowana kwota
Rozumiem, że to jakaś literówka, ale mam nadzieję, że to nie chodzi o jedno zero, bo prawie 50 zł to nadal okropnie dużo... :/
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
coookey
Mól książkowy
Dołączył: 14 Sie 2011
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Radzyń Podlaski
|
Wysłany: Wto 23:55, 23 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
w pewnym momencie odniosłam wrażenie, że to strasznie płytka książka. popularna i piękna nastolatka spotyka mrocznego chłopaka z którym nikt się nie zadaje, bo wszyscy się go boją. ale potem przeczytałam Wasze komentarze, i zobaczyłam, ze w pewnym sensie jesteście podekscytowane tą książką. więc pewnie po nią sięgnę, chociaż pewnie tylko dlatego, żeby zobaczyć czy warto było się tak nią cieszyć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Werdandi77
Poczytująca
Dołączył: 17 Lut 2011
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:26, 24 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Na pewno przeczytam! Są ku temu dwa powody: Poe i gotyckie klimaty:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Amaranthine
Mól książkowy
Dołączył: 25 Maj 2010
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Camelot
|
Wysłany: Śro 23:12, 24 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Co do opisu, to mam trochę mieszane uczucia, bo z jednej strony zachęca mnie obietnica gotyckiego romansu i nawiązań do twórczości Poe, ale momentami opis wydaje się trochę komiczny. Chociaż z drugiej strony, może to było celowe . Polska okładka ogromnie mi się podoba i uważam, że jest o niebo lepsza od oryginalnej . Myślę, że sięgnę po nią jeśli uda mi się wypożyczyć, bo nie zachęca mnie na tyle, żeby od razu kupić .
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Amaranthine dnia Śro 23:12, 24 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
IWannaKissYou
Gaduła
Dołączył: 30 Maj 2010
Posty: 1103
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Jelenia Góra
|
Wysłany: Czw 8:58, 25 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Nesnej napisał: | Jestem zaintrygowana zarówno okładką jak i opisem. Tylko nie mam pojęcia dlaczego, ale mimo wszystko daję jej duży kredyt zaufania. Zobaczymy, co tez instruktorka tańca brzucha mogła wymyślić nowego i oryginalnego.
Na stronie wydawnictwa Jaguar w zapowiedziach podana jest cena "ok. 480 zł" Obawiam się, że to trochę wygórowana kwota
Rozumiem, że to jakaś literówka, ale mam nadzieję, że to nie chodzi o jedno zero, bo prawie 50 zł to nadal okropnie dużo... :/ |
Pani z Jaguara napisała mi, że to jest ilość stron XD Cena jest jeszcze niewiadoma
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nesnej
Niemowlak książkowy
Dołączył: 27 Cze 2011
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 11:45, 25 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
IWannaKissYou napisał: | Nesnej napisał: | Jestem zaintrygowana zarówno okładką jak i opisem. Tylko nie mam pojęcia dlaczego, ale mimo wszystko daję jej duży kredyt zaufania. Zobaczymy, co tez instruktorka tańca brzucha mogła wymyślić nowego i oryginalnego.
Na stronie wydawnictwa Jaguar w zapowiedziach podana jest cena "ok. 480 zł" Obawiam się, że to trochę wygórowana kwota
Rozumiem, że to jakaś literówka, ale mam nadzieję, że to nie chodzi o jedno zero, bo prawie 50 zł to nadal okropnie dużo... :/ |
Pani z Jaguara napisała mi, że to jest ilość stron XD Cena jest jeszcze niewiadoma |
O! I wszystko jasne. Uspokoiłam się trochę. Dzięki za info.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mariposa
Uskrzydlona książkami
Dołączył: 14 Lut 2011
Posty: 889
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:54, 25 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Obstawiam 39.90 zł myślę, że droższa nie będzie. W każdym razie dużo droższa...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sujeczka
Adminka
Dołączył: 25 Cze 2005
Posty: 25915
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:30, 30 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Piosenka do książki:
http://www.youtube.com/watch?v=6ZEmniLXpFc
I dobra wiadomość:
To kolejna książka, która z tyłu będzie miała ten znaczek...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wild Rose
Szalona pisarka
Dołączył: 31 Lip 2011
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Prosto z Piekła
|
Wysłany: Wto 21:05, 30 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Coś czuję, że to strzał w dziesiątkę z patronatem nad tą książką Wizja wykolczykowanego emo-gotha i cheerleaderki wydaje się być cóż... niezwykle kusząca
A piosenka - czy mi się wydaje czy zalatuje tu Emillie Autumn?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Amaranthine
Mól książkowy
Dołączył: 25 Maj 2010
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Camelot
|
Wysłany: Wto 22:45, 30 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Jak na razie po pierwszym przesłuchaniu piosenka jakoś średnio przypadła mi do gustu. Może przez to, że mimo, iż jest tam dwugłos, to część jest śpiewana na jednym dźwięku i jakoś dziwnie mi to brzmi.
Ale przed chwilą znalazłam stronę autorki, która wygląda naprawdę fajnie
[link widoczny dla zalogowanych]
Ogromnie podoba mi się cała oprawa graficzna!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katakanasta
Zaglądacz
Dołączył: 18 Lip 2011
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:06, 02 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Jaguar raz jeszcze Piosenkę nagrała Kasia razem z zespołem BatstaB Książka właśnie się redaguje, okładki nie zmienimy, kosztować powinna 39,90, ale to akurat jest grubaśne.
Egzemplarze przedpremierowe będą
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kada113
Zatracona w świecie książek
Dołączył: 17 Gru 2009
Posty: 3650
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:57, 12 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
ja się cieszę z tego znaczka z tyłu książki Podobnie jak Wild Rose myślę, że to może być strzał w dziesiątkę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Violet
Ciekawski umysł
Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:14, 12 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Jestem ciekawa ksiązki.
Niestety piosenka ja promująca jest TRAGICZNA!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tirindeth
Błądząca w książkowiu
Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 4056
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: UĆ
|
Wysłany: Pon 16:04, 12 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Oh wspaniale, że mamy patronat. Suu, a przewidywany jest jakiś konkurs albo coś, w sensie że dostaniemy jakieś książki do recenzji?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martynag.1990
Niemowlak książkowy
Dołączył: 15 Sie 2011
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 5/5 Skąd: Siedlce
|
Wysłany: Wto 1:14, 27 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Myślę, że może z tego wyniknąć coś naprawdę ekstra. Nie mogę się już doczekać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martynag1990
Nowicjusz
Dołączył: 28 Wrz 2011
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:58, 28 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Myślę, że książka może okazać się bardzo ciekawa. Nie mogę się doczekać. Na zagranicznych forach książka otrzymuje naprawdę genialnie komentarze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
anusiaa
Uskrzydlona książkami
Dołączył: 26 Kwi 2011
Posty: 812
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kielce
|
Wysłany: Czw 16:12, 29 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Zapowiada się ciekawie, postaram sie przeczytać
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez anusiaa dnia Czw 16:12, 29 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beatrice
Zaglądacz
Dołączył: 16 Wrz 2011
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tg
|
Wysłany: Czw 17:27, 29 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Nie tylko sam opis mnie przekonuje, ale należę również to tego szerokiego grona, które ubustwia okładkę. Przepiękna, nawet lapsza od oryginału
Po książkę sięgnę napewno, choćby z samej ciekawości
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lolly
Mól książkowy
Dołączył: 08 Wrz 2011
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:26, 29 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Nie wiem czemu, ale mam wielką ochotę przeczytać tę książkę. Opis intrygujący i do tego niebanalna okładka. Może byc nieźle.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tombraiderka009
Zaczytana
Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 3336
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: WILDWOOD
|
Wysłany: Pią 6:55, 30 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
A ja wiem? Okładka jest super - taki fajny kruczek^^, ale opis? Dziwaczny, ale po przeczytaniu kilku recenzji na necie, jakoś mi się spodobała i przeczytam.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez tombraiderka009 dnia Pią 7:02, 30 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
amy188
Angel of books
Dołączył: 11 Sie 2010
Posty: 1951
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Nie 11:35, 02 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Do tej książki przyciąga mnie przede wszystkim E. A. Poe, którego wiersz "Kruk" uwielbiam jeszcze z liceum i o którym to autorze raz czy dwa wspomniano w Supernatural Opis brzmi cuuuuuuudownie, jestem zachwycona Trochę kojarzy mi się z "Szeptem" ale naprawdę nie wiem z czego to wynika.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Laura135
Mól książkowy
Dołączył: 02 Wrz 2011
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kielce
|
Wysłany: Nie 12:56, 02 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Raczej nie przeczytam. Nie przepadam za romansami. Nie podoba mi się opis.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
MUlka
Zaczytana
Dołączył: 09 Lis 2010
Posty: 3292
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: DJA
|
Wysłany: Nie 13:30, 02 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Ja osobiście bardzo wyczekuje tej książki, myślę że będzie to w końcu coś innego tzn oryginalnego ... przez adminkę Jaguara postawiłam jej poprzeczkę dość wysoko i coś czuję , że się nie zawiodę to znaczy mam nadzieję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
zaneta98114
Zaglądacz
Dołączył: 01 Paź 2011
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a co wpadniesz ? ; P
|
Wysłany: Pon 19:05, 03 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
świetnie zapowiada sie ta ksiazka i okladka polska jest o wiele ładniejsza
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sujeczka
Adminka
Dołączył: 25 Cze 2005
Posty: 25915
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:43, 27 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Fragment do poczytania
Chcesz się spotkać z brygadą w Zot’s? – spytał Brad, gdy wyjechał ze szkolnego parkingu i włączył się w sznur samochodow.
– Dziś wieczorem mam jeść kolację z rodzicami – skłamała, przesuwając swoj fotel, by wyjrzeć przez okno od strony pasażera. Wiedziała, że wykonuje typowy numer dziewczyn, stosując taktykę: „Powinieneś wiedzieć, czemu jestem zła” prosto z podręcznika dla ślicznotek, ale nic jej to nie obchodziło.
– Zaprosisz mnie? – spytał, nie kłopocząc się włączaniem kierunkowskazu, gdy dojechali do świateł.
– Nie.
– Nie? – odrzekł. – Dobra.
Tego było za wiele. Gwałtownie obrociła się na siedzeniu, by usiąść twarzą do niego.
– Co ci powiedziała Nikki? – spytała, postanowiwszy bez ogrodek przejść do rzeczy.
– Nikki nic nie mowiła – odparł, skręcając. Wyciągnął rękę, by opuścić osłonę przeciwsłoneczną, i na kolana spadła mu paczka cameli.
Isobel uśmiechnęła się szyderczo i odwrociła, by znowu popatrzeć przez okno. Nie cierpiała u niego palenia, ktore ostatnio stało się czymś więcej niż nawykiem po lekcjach.
– Mark mi powiedział – wyjaśnił.
No oczywiście, pomyślała. Teraz wszystko miało sens. Po obiedzie Nikki musiała powiedzieć Markowi, boby pękła, a ten, jako najlepszy przyjaciel Brada, powtorzył mu to przed treningiem. Zupełnie jak w przedszkolu. Połącz kropki.
– Słuchaj – odezwała się – Mam razem z nim zrobić głupi projekt, nic więcej. On też nie chce ze mną pracować, więc zostaw go w spokoju.
– Ale zapisał ci swoj telefon na ręce? – spytał, pochmurniejąc.
Znowu skręcił, tym razem nieco zbyt ostro, aż Isobel chwyciła się siedzenia. Jedna jego ręka zsunęła się z kierownicy, by wyjąć camela z paczki.
– Nieważne. Zawieź mnie do domu.
– Możesz wyluzować? – warknął. Między fotelami znalazł swoją zapalniczkę Zippo. Otworzył ją i przytknął płomień do papierosa.
– Powiedziałem mu tylko, żeby z tobą nie rozmawiał – mruknął, poruszając papierosem między zaciśniętymi wargami. Zamknął Zippo, po czym rzucił na tylne siedzenie, głęboko zaciągając się dymem, po czym znowu położył obie ręce na kierownicy.
Wcisnęła guzik, by uchylić okno.
– O co chodzi? – spytał, a na jego ustach pojawił się uśmieszek rozbawienia. –Wybacz, że nie pozwalam wymalowanym pedziom pisać po swojej dziewczynie.
Isobel zgromiła go wzrokiem. On jedynie wzruszył ramionami, jakby to go usprawiedliwiało. Skrzyżowała ręce i patrzyła przed siebie, uznając, że najlepiej zbyć go milczeniem, choć wolałaby, żeby powiedział coś więcej. Uśmiechnął się tylko, jakby pomyślał, że jest urocza.
Wprowadziwszy samochod na podjazd przed jej domem, Brad wysiadł jak zawsze, by otworzyć jej drzwi. Tym razem jednak Isobel otworzyła sobie sama. Zatrzasnęła je za sobą, aż łoskot poniosł się echem po okolicy.
– Ej! – zawołał, rozkładając ręce. – Co jest?
Zignorowała go i bez słowa ruszyła chodnikiem.
– Izo! – krzyknął. – Kiciu!
To rozbawienie, ten śmiech, ktory brzmiał w jego głosie, sprawił,
że gniew jeszcze w niej nabrzmiał. Podeszła do drzwi wejściowych,
nie zamierzając przyznać, że przesadziła z reakcją.
– Dobra. W porządku! – zawołał za nią. – W takim razie mam
zostawić twoje rzeczy na ganku?
Przystanęła na schodku przed domem, po czym odwrociła się, by
zobaczyć, jak Brad stoi za otwartym bagażnikiem swojego mustanga
i trzyma w wyciągniętej ręce pas, na ktorym wisi jej sportowa
torba.
Była zła na siebie, bo o tym nie pomyślała, i zła na niego o ten
szeroki, prostacki uśmiech gwiazdora filmowego. Przemaszerowała
przez trawnik i wyrwała mu torbę.
– Oooch – powiedział i puścił do niej oko.
– Brad! – warknęła. – Nie musiałeś tego robić.
– Oj, daj spokoj, Iz, tylko z nim pogadałem. Słyszałaś, co mowiłem.
– Słyszałam, jak mu groziłeś!
– Nie groziłem mu. – Znowu się roześmiał, kręcąc głową, jakby
uważał, że przydałyby się jej okulary, aparat słuchowy albo badanie
psychiatryczne.
– Do widzenia – powiedziała i ruszyła do drzwi.
– Dobra, mała – westchnął. – Też cię kocham.
Zmusiła się do zaciśnięcia ust. Choć bardzo chciała, postanowiła
nie odpowiadać na miłe słowa. Wiedziała, że po prostu sprawdza jej
reakcję, usiłując wykręcić się sianem.
– W porządku! – zawołał. – Pozdrow tatę.
Isobel otworzyła drzwi na oścież i weszła do domu.
Krzyknął jeszcze za nią:
– Gdybyś zmieniła zdanie, wiesz, gdzie mnie szukać!
Zamknęła drzwi za sobą i rzuciła torbę na podłogę w przedpokoju.
Stała bez ruchu, gdy dobiegł ją trzask bagażnika, a potem odgłos
zamykania drzwi od strony kierowcy. Odwrociła się, gotowa wybiec
z powrotem na zewnątrz, by złapać go, zanim odjedzie, ale zawarczał
silnik i samochod ruszył z głośną muzyką i piskiem opon.
– Nie rozumiem, co widzisz w tej grze – mruknęła, żując ostatni
kęs pizzy. Rodzice tego wieczora wyszli, zostawiając ją samą z Dannym,
dwunastolatkiem, ktorego cała egzystencja obracała się wokoł
gier wideo, konsol i sieciowych imperiow RPG. – Ciągle to samo,
tylko tło się zmienia.
– Wcale nie – odparł chłopiec i machnął kontrolerem w prawo,
jakby dzięki temu odziana w zbroję postać na ekranie miała skoczyć
dalej.
Isobel skupiła wzrok na tyle jego szkolnych spodni, na szczelinie
między pośladkami, wystającej nad pas. Nie mogła uwierzyć,
że po powrocie do domu nie chciało mu się nawet przebrać. Zamiast
tego jak zwykle zasiadł przed telewizorem.
– A jaka jest rożnica? – spytała bez prawdziwego zainteresowania.
– Każdy poziom jest trudniejszy od poprzedniego – wyjaśnił, pochylając
się w lewo w nadziei, że ekranowa postać w zbroi zrobi to
samo. – Ech! A w końcu musisz walczyć z Zorthibusem Klaksem.
Zerknęła na swoją dłoń, na bladofioletowe kreski, ktore, choć niewyraźne,
wciąż były widoczne.
– Brzmi jak jakaś ohydna choroba.
– Sama jesteś ohydna choroba. A teraz się zamknij, bo muszę się
skupić.
Przewrociła oczami. Podparła głowę dłonią, kładąc łokieć na oparciu
kanapy, i popatrzyła na swoj metaliczny rożowy telefon komorkowy,
ktory położyła na stoliku obok pilota do telewizora. Leżał tam,
cichy i nieruchomy, w blasku beżowej, bulwiastej lampy. Przyniosła
go ze swojego pokoju, a wcześniej naładowała, na wypadek gdyby ta
zdrajczyni Nikki przysłała jej esemes.
Albo gdyby zadzwonił Brad.
Nie mogła jednak zapomnieć o tym, jak Varen patrzył na nią
w korytarzu. Pewnie myślał, że powiedziała Bradowi o wszystkim,
by mu dopiec. Uważał, że pobiegła prosto do niego i wypaplała,
co się stało, a potem pokazała rękę ze słowami: „Dorwij go”.
Z roztargnieniem gładziła palcami wierzch dłoni, w miejscu gdzie
po niej pisał. Jeśli się skupiła, wciąż czuła dotyk długopisu, wagę jego
dłoni, kłucie końcowki wkładu.
Opadła na poduszki kanapy, chwyciła kołnierzyk koszulki i ugryzła,
znowu zdenerwowana tym wspomnieniem.
Czy w ogole zdołają przygotować ten projekt?
Jej wzrok padł na telefon i tam pozostał.
Wreszcie wstała.
– Nie podpal domu – warknęła do Danny’ego, biorąc komorkę.
Otworzyła telefon i weszła do kuchni, patrząc na cyfry na ręce,
a raczej to, co z nich zostało. Czy ta ostatnia była zerem, czy dziewiątką?
Postanowiła zgadywać i zaczęła naciskać odpowiednie klawisze.
Na drugim końcu linii telefon dzwonił. I dzwonił… i dzwonił.
– Halo? – odezwał się łagodny, słodki kobiecy głos. Pewnie jego
mama, pomyślała Isobel, przyznając w duchu, że chyba spodziewała
się chrypliwego tonu i kaszlu nałogowego palacza.
– Eee, tak… Czy mogłabym rozmawiać… – Podniosła wzrok
i zobaczyła elektroniczny zegar na kominku. Dziewiąta trzydzieści.
Jęknęła.
– Halo? – powtorzył głos.
– O… przepraszam – wymamrotała Isobel, przypominając sobie,
co mowił o dzwonieniu po dziewiątej.
Jej palec odruchowo nacisnął guzik końca połączenia. Telefon zamilkł.
Przez chwilę bezmyślnie trzymała aparat w dłoni, wpatrując
się w niego. Zastanawiała się nad tym i stwierdziła, że to dość dziwne
słowa: „Nie dzwoń po dziewiątej”. Jak to: „Nie dzwoń po dziewiątej”?
Co się działo o dziewiątej? Czy wtedy kładł się do grobu?
Czy to jakaś głupia zasada jego rodzicow, czy jego własny wymysł?
Czemu był taki dziwny?
Isobel wrociła do salonu, gdzie zobaczyła Danny’ego dokładnie
tam, gdzie go zostawiła. Telewizor migotał jaskrawym odcieniem
oranżu, rodem z tablic ostrzegawczych, a wysoki głos obwieszczał
w tle złowrogie zwycięstwo.
– Kurde! – jęknął i rzucił kontrolerem w stronę konsoli.
– Ej! – krzyknęła. – Uważaj!
Nie zwrocił na nią uwagi i podniosł kontroler, jakby chciał się
z nim pogodzić. Znowu usiadła na kanapie i patrzyła, jak restartuje
grę.
– Nie możemy pooglądać telewizji czy coś? – spytała z westchnieniem.
– Nieeeee! – jęknął.
– Danny, grasz cały wieczor bez przerwy. – Sięgnęła po pilota.
– Nie! – obrocił się i rzucił na nią, wyciągając rękę po pilota. Isobel
rzuciła telefon, by chwycić sterownik obiema rękami.
– Naprawdę, Danny, nie masz pracy domowej, kolegow albo czegoś
takiego? – wystękała, ciągnąc ze wszystkich sił.
– A ty nie masz? – warknął, szarpiąc w swoją stronę.
Zadzwonił jej telefon. Danny puścił pilota i złapał komorkę.
– Halo?
Isobel wyciągnęła rękę, ale Danny miał szybszy refleks, niż przypuszczała,
i zabrał aparat, żeby nie dosięgła.
– Tak, jasne – powiedział. – Chwileczkę. – Z uśmiechem pomachał
telefonem. – To twoj chłopak!
Zeskoczyła z kanapy i ruszyła w stronę brata, gotowa do walki. Jej
rozmowy telefoniczne stanowiły sferę nietykalną.
– Wymiana – rzucił, cofając się i trzymając komorkę za plecami.
– Ech! Ale z ciebie menda! – Cisnęła pilota na dywan. Rzucił telefon
w jej stronę i schylił się po sterownik. Komorka podskoczyła
między jej dłońmi, zanim ją złapała, a tymczasem znowu rozległa
się muzyka z gry.
Przycisnęła telefon do ucha, zatykając drugie ucho palcem.
– Brad?
– Niezupełnie – odparł zimny głos.
Serce jej załomotało.
– Skąd masz moj numer?
– Wyluzuj. – Jego ton z zimnego stał się lodowaty. – Moi starzy
mają identyfikację numerow. Sama do mnie zadzwoniłaś.
– A… – wymamrotała, kuląc się. Rzuciła szybkie spojrzenie na
brata, po czym wymknęła się z pokoju, by jej nie słyszał. – Słuchaj
– zaczęła, przypominając sobie, co pierwotnie zamierzała powiedzieć.
– Chciałam tylko, żebyś wiedział, że nie mowiłam Bradowi
o tej akcji z numerem.
– Nie przystawiałem się do ciebie – oznajmił, jakby ustawiał ją
do pionu. – Poza tym nie jesteś w moim typie.
Usta same jej się otworzyły.
– No tak – powiedziała, starając się nie zwracać uwagi na gorąco,
ktore pełzło w gorę jej szyi. Miała jednocześnie ochotę rzucić telefonem
o ścianę i zwinąć się w kłębek. Za kogo ten koleś się uważał?
– Wcale nie powiedziałam, że…
– No wiesz, niektorzy poczuli, że im coś grozi.
– Słuchaj, rozmawiałam z nim na ten temat – odparła szybko,
bez namysłu dobierając słowa. Nie cierpiała siebie za to, że mowi
w tak urywany sposob, zwłaszcza że jego ton brzmiał obojętnie. –
On po prostu tak ma.
– No to chyba bez znaczenia, skoro może liczyć, że ty go usprawiedliwisz.
Teraz ją wkurzył.
– Wiesz… – Ale nie dał jej skończyć.
– Jeśli nie olewasz tego projektu, będę jutro w głownej bibliotece
– oznajmił przyciszonym głosem. Słyszała trzeszczenie po drugiej
stronie, jakby chodził w kołko. – Po pierwszej.
– Ale jutro sobota.
– Chryste – syknął. – Chyba żartujesz.
Już zaczęła mowić, że fajnie, wszystko jedno, przyjdzie. Urwała
jednak, słysząc, że w tle ktoś go woła. Mężczyzna.
– Nieważne – warknął. – Zrobię to sam. – Połączenie zostało przerwane.
Isobel mocno przygryzła wewnętrzną stronę warg. Odsunęła telefon
od ucha, po czym go ścisnęła. Chciała krzyczeć. Chciała rozwalić
telefon na kawałki albo cisnąć go do śmieci.
– Przycisz! – zawołała do Danny’ego, przechodząc jak burza przez
salon. – Idę spać!
– Nie słyszę! – odkrzyknął przez ramię.
Zaczęła wspinać się po schodach, tupiąc tak mocno, że ramy obrazow
zaczęły się przekrzywiać.
Co to w ogole za typek? Narzeczona cholernego Frankensteina?
Hej, tato, ktora godzina?
Isobel zastanawiała się, czy ekipa może jeszcze być w Double
Trouble.
– Trochę po trzeciej – odparł ojciec, gdy ich sedan zatrzymał się
na skrzyżowaniu. – A co?
– Tak się zastanawiałam. – Wzruszyła ramionami.
– Nic nie powiedziałaś o mojej fryzurze – zauważył, odrywając
rękę od kierownicy, by przygładzić wyobrażone loki z tyłu głowy.
Probowała powstrzymać uśmiech, przyglądając się jego włosom.
Właściwie zostały tylko trochę przystrzyżone, fryzjer uporządkował
je w tym stylu co zwykle, ktory Isobel często nazywała „kudły a la
kloszard”.
Nie odziedziczyła po ojcu ciemnokasztanowej, niemal czarnej
czupryny, tak jak Danny, choć jej włosy były tak samo delikatne
i proste.
– A tak. Cudna – powiedziała.
Patrzył na nią z głupawym uśmiechem, aż znow się odezwała.
– Zielone światło.
Znowu skierował wzrok przed siebie, trzymając obie dłonie na
kierownicy.
– Jesteś dziś okropnie ponura – stwierdził, skręcając na zachod,
w kierunku ich dzielnicy. – Jakieś kłopoty z Bradem? – spytał.
– Nie – zaprzeczyła, a potem uznała, że nie może na tym poprzestać.
– Brad i ja chcieliśmy po prostu spędzić ten weekend osobno.
Nic więcej.
Tata lubił Brada, bo mogli pogadać o sporcie, ktorym Danny nie
bardzo się interesował. Rodzice nie byli natomiast zachwyceni tym,
że ich zdaniem związek corki z Bradem stał się „poważny” od początku
przedostatniej klasy. „Powinnaś myśleć o studiach” – mawiała
mama. Kłopot polegał na tym, że Isobel jeszcze nie wiedziała, gdzie
i co chce studiować. Nie miała ochoty wracać do tego tematu.
– Rozumiem. – Po krotkiej chwili zatrzymali się przed znakiem
stop i spytał: – A co jest tematem tego opracowania?
– Poe – westchnęła.
– Poe? Czyli Edgar Allan od „Nevermore, zakracze kruk”?
– Tak, ten – potwierdziła. Wzięła jedną z książek, ktore miała
na kolanach, i zaczęła kartkować w poszukiwaniu zdjęcia. Znalazła
jedno z większych (wszystkie wyglądały dla niej tak samo) i wyciągnęła
otwartą książkę w jego stronę.
Na chwilkę oderwał wzrok od drogi, tuż przed wprowadzeniem
samochodu na podjazd, a potem, gdy już zaparkował, odwrocił się
na siedzeniu, by popatrzeć prosto na nią. Uniosł brwi.
– Może następnym razem też powinienem pozwolić, żeby włosy
tak mi urosły. – Przechylił głowę w bok, patrząc na nią w oczekiwaniu
reakcji. – A co z wąsami? – Przytknął palec wskazujący nad
gorną wargą. – Co myślisz?
Uśmiechnęła się na ten widok i niemal parsknęła, bo nie spodziewała
się, że może się roześmiać. Wyobraziła sobie ojca z czarnymi,
niesfornymi lokami i schludnym czarnym wąsikiem. W jej wyobraźni
wyglądał raczej jak Charlie Chaplin, a nie Poe.
Kąciki jego ust uniosły się w triumfalnym uśmiechu.
Isobel zatrzasnęła szafkę.
– Aj! – pisnęła, a jej zeszyt wylądował na podłodze.
Varen. Tuż za otwartymi drzwiczkami jej szafki. Jego oczy, tak
opanowane, że aż puste, zdawały się patrzeć przez nią na wskroś.
– Nie rob tego! – krzyknęła.
Nic nie powiedział, tylko stał i patrzył, jakby nagle stała się przezroczysta
albo coś w tym rodzaju.
– Co? – spytała.
Ruszył, by przejść obok, a ona zapragnęła nawrzeszczeć na niego,
tu i teraz, przy wszystkich, za to, że robi jej numery rodem ze Świtu
żywych trupów.
Wtedy poczuła na swojej dłoni jego palce, wciąż zimne od porannego
chłodu.
Oddech uwiązł jej w gardle, a oczy szerzej się otworzyły.
Co on wyprawia? A jeśli ktoś zobaczy?
Wcisnął jej coś w dłoń. Jej palce zacisnęły się, by to złapać, i na
krotką chwilę chwyciły jego palce.
W następnej chwili ruszył dalej, a ona stwierdziła, że odwraca się,
by za nim popatrzeć, gładząc kciukiem złożony kawałek papieru.
Czuła, jak kartka szeleści jej w ręce, gdy wpatrywała się w jego
plecy, okryte ciemnozieloną kurtką. Na kawałku białego materiału,
przypiętego do kurtki agrafkami, widniała sylwetka martwego ptaka,
leżącego na grzbiecie z nóżkami zadartymi w gorę.
Podszedł do grupki gotow, stojących pod oknem przy kaloryferze,
podniosł rękę i dotknął ramienia dziewczyny o ciemnych włosach
i miedzianej cerze. Odwrociła się z gorącym uśmiechem, rozjaśniającym
jej pełne, umalowane ciemną szminką usta. Trzymała
czerwoną kopertę, ktorą podała Varenowi.
Gdy pochłonął ich zatłoczony korytarz, Isobel odniosła wrażenie,
że ktoś oderwał palec od przycisku spowalniającego akcję.
Ostrożnie się rozejrzała, by sprawdzić, czy ktoś zauważył, potem
z niedbałą miną udała, że zapomniała czegoś z szafki i znowu ją
otworzyła. Tym razem drzwiczki uchyliły się bez problemu i sięgnęła
do środka, rozwijając karteczkę w ciemnym wnętrzu.
Wiedzą, że skłamałaś.
Z początku nie miała pewności, co to znaczy. Kiedy skłamała i komu?
I skąd on o tym wiedział? Szczegolnie ta ostatnia myśl wywołała
zimny dreszcz, ktory przebiegł jej po plecach i dotarł aż do ramion.
Może Nikki miała rację. Może naprawdę probował ją wystraszyć.
Niczym na dany znak Nikki przeszła obok.
– Hej, Nikki! Zaczekaj! – zawołała Isobel, po czym złożyła tajemniczą
karteczkę z powrotem i wsunęła ją do kieszeni niebiesko
-fioletowego rozpinanego swetra, ktory wisiał w szafce. Postanowiła,
że będzie się tym martwić poźniej, i zamknęła drzwiczki, a następnie
przekręciła gałkę zamka szyfrowego.
Gdy znowu się odwrociła, Nikki już nie było.
Czyżby jej nie słyszała?
Mało prawdopodobne, przeszła niecałe dwa metry od niej.
Coś musiało się za tym kryć.
Nieprzyjemnie ścisnęło ją w żołądku, gdy zaczęła układać sobie
w głowie wydarzenia tego poranka. Nagle dokładnie zrozumiała, co
oznaczała karteczka.
Serce Isobel waliło jak młotem, gdy z tacą z obiadem zbliżała się
do stałego miejsca swojej ekipy, czyli stolika przy długiej ścianie
z oknami, wychodzącymi na dziedziniec.
– Idzie – dobiegł ją szept Alyssy. Gwar przy stole umilkł. Nikki
oglądała swoje paznokcie. Mark kręcił w keczupie końcem parowki
w cieście. Alyssa, trzymając komorkę na kolanach, przeglądała wiadomości,
a Stevie, nagle zainteresowany stadkiem gołębi na dziedzińcu,
wyglądał przez okno. Brad po prostu siedział, na nic nie
patrząc. Wydął wargi.
Isobel ściskała brzegi tacy, by wszystko przestało się trząść. To byli
jej przyjaciele. Czym się tak przejmowała?
Jedynym, ktory podniosł wzrok, gdy znalazła się przy stoliku, był
Brad. Popatrzył prosto na nią tymi wspaniałymi, niemal neonowo
niebieskimi oczami, a ona podeszła do ławki naprzeciwko niego.
Nikki fuknęła i przesunęła się, by zrobić miejsce, pobrzękując swoją
tacą.
Nikt się nie odezwał.
Zachowuj się normalnie, pomyślała. Po prostu zachowuj się normalnie.
Brad pociągnął łyk swojej coli. Nie odrywając od niej wzroku,
odezwał się:
– No…
Isobel zgasiła uśmiech i napotkała jego spojrzenie. Nie podobał
jej się ten niedbały ton.
– Zastanawialiśmy się z Markiem, Izo – ciągnął. – Ponieważ ty
i ja chodzimy do tego samego dentysty… powiedz, od kiedy doktor
Morton przyjmuje w soboty?
– Właśnie – włączył się Mark z drugiego końca stołu, wykonując
w jej stronę gest parowką w cieście. – Tak z ciekawości.
Isobel odetchnęła głęboko i skupiła uwagę na Bradzie, błagając go
spojrzeniem, żeby to przerwał, zanim zacznie się na dobre, i pozwolił,
by dalszy ciąg obiadu miał normalny przebieg. Mogł to zrobić.
Mogł sprawić, że wszyscy zaczną się śmiać, a potem porozmawiają
o zbliżającym się piątkowym meczu z Ackerman.
Odwrocił od niej wzrok, żując kotlet, jakby był to przykry obowiązek.
– Miałam coś do zrobienia – oznajmiła, rozrywając torebkę z keczupem.
Może jeśli sprawi wrażenie, że to nic poważnego, osiągnie cel.
– Więc nas okłamałaś? – Tym razem przemowiła Nikki, rzucając
widelec na tacę. Brzęknął głośno, lecz dźwięk ten utonął w ogolnym
stołowkowym gwarze.
Isobel opuściła wzrok na swoje danie, lecz zamiast apetytu czuła
teraz podsycane poczuciem winy mdłości. Nie wiedząc, co powiedzieć,
wycisnęła keczup na kotlet, wciąż trzymając się więdnącej nadziei,
że po prostu jej odpuszczą. Czy wczoraj przez telefon Nikki
nie sprawiała wrażenia, jakby i tak wiedziała, że Isobel zmyśla? Więc
czemu teraz miało to takie znaczenie?
Nie wiedziała, jakich użyć słow, by się nie pogrążyć, więc sprobowała
po prostu wzruszyć ramionami. Syknięcie Nikki szybko jej
jednak uświadomiło, że nie była to właściwa reakcja.
Nikki wstała i wzięła swoją tacę.
– Coś tu śmierdzi, przesiadam się. – Z tymi słowami wydobyła spod
blatu swoje długie nogi i pomaszerowała do odległego, pustego stolika
w kącie. Nikt nie ośmielił się jej zatrzymać, a już zwłaszcza Isobel.
Nie podnosząc wzroku, poczuła, że blat znowu się trzęsie, gdy
wstał ktoś inny. Kątem oka dostrzegła barwy szkolnej reprezentacji
i wiedziała, że to na pewno Mark, ktory poszedł dołączyć do Nikki.
Alyssa była następna i w końcu podniosł się nawet Stevie, wydając
z siebie dźwięk, ktory Isobel uznała za przepraszające chrząknięcie.
Zostali tylko we dwoje, ona i Brad.
– Gdzie naprawdę byłaś? – spytał po dłuższej chwili, przerywając
niezręczną ciszę, ktora między nimi zapanowała. Zadał to pytanie
łagodnym, rozsądnym tonem, ktory mowił, że wszystko można wybaczyć.
– Nie mogę ci powiedzieć, bo się wkurzysz.
– No, to chyba dobry powod, żeby mi powiedzieć – odparł, siląc
się na cierpliwość. Od piątku w ogole nie punktowała, a teraz zaczęła
po prostu zawalać sprawę. Jeszcze jak.
Poczuła ostre pieczenie w okolicy oczu. Nie mogła przecież usprawiedliwiać
się przed swoim chłopakiem tym, że odrabiała zadanie domowe.
Podniosła palec, by otrzeć łzę, zanim ta zdąży nabrać kształtu.
Wydawało jej się, że patrzy na nią cała stołowka. Na tę myśl zapłonęły
jej policzki i sprobowała zasłonić oczy dłonią.
Zanim zebrała siły, by odpowiedzieć, Brad wstał od stolika, zabrał tacę
i oddalił się w kierunku pozostałych, zostawiając ją zupełnie samą.
Poczuła, że trzęsą jej się ramiona, gdy probowała złapać oddech.
Nie jadła obiadu sama od piątej klasy, kiedy to wydało się, że poprzedniego
wieczoru mama kazała jej umyć włosy majonezem.
Łzy płynęły już ciurkiem i była pewna, że rozmazał się jej makijaż.
Siedziała i jedną ręką zasłaniała twarz, a drugą wbijała widelec
w sałatkę, usiłując przekonać świat, że wszystko jest w porządku.
Zobaczyła parę czarnych butow, ktore zatrzymały się przy jej stoliku.
O Boże, pomyślała. Wszystko, tylko nie to.
– Proszę – bąknęła do swojego kotleta – nie rob tego.
– Nie żyje – stwierdził. – Raczej nie słyszy.
– Tylko pogarszasz sprawę! – syknęła i wciąż zakrywając mokre
oczy przed resztą stołowki, odchyliła głowę, by na niego spojrzeć.
– Do twarzy ci z tym – powiedział.
Nie musiała zerkać w stronę swojej paczki, by wiedzieć, że ją obserwują.
Czuła na sobie wzrok Brada. I jeśli dotąd nie zdołał odgadnąć,
z kim spotkała się w sobotę, teraz już wiedział. Czy ten chłopak był
zupełnie tępy? Brad mogł nim wybrukować szkolny dziedziniec.
– On cię zabije.
– Nie może – odparł. – Już nie żyję. Pamiętasz?
– Wybrałeś dziwny moment na popisywanie się poczuciem humoru
– warknęła i znowu spuściła wzrok.
– Kiedy znowu spotkamy się w sprawie projektu?
Do czego zmierzał? Naprawdę nie rozumiał?
– Odejdź. Nie spotkamy się.
– Może po szkole?
– Mam trening. – Zabawne, że jemu mogła powiedzieć prawdę,
a przyjacioł musiała okłamać.
– Czyli jednak będę to robił sam? – spytał chłodno.
– Pan Swanson przydzieli ci innego partnera. Odejdź.
Ku jej zaskoczeniu odszedł. Tak po prostu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|