Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
IV tom - Tartak tortur

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna -> Kosz
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
scarlett
Adminka



Dołączył: 17 Cze 2005
Posty: 1380
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z książki

PostWysłany: Sob 10:30, 25 Cze 2005    Temat postu: IV tom - Tartak tortur



OPIS KSIĄŻKI:
Drogi Czytelniku!
Mam nadzieję, że dla własnego dobra nie zamierzasz czytać tej książki, o ile jesteś w nastroju na przyjemną przygodę z lekturą. W takim przypadku radzę Ci bezzwłocznie odłożyć TARTAK TORTUR, gdyż z wszystkich książek opisujących nieszczęsne losy sierot Baudelaire, ta jest na razie najsmutniejsza.
Wioletka, Klaus i Słoneczko Baudelaire zostają wysłani do Paltryville, do pracy w tartaku, gdzie za każdą kłodą drzewa czai się groza i nieszczęście.

Stronice tej książki - o czym powiadamiam Cię z żalem - roją się od takich przykrości jak: wielkie mechaniczne szczypce, niesmaczna zapiekanka, człowiek z obłokiem dymu zamiast głowy, hipnotyzerka, straszny wypadek zakończony uszkodzeniem ciała oraz kupony rabatowe.

Zobowiązałem się opisać do końca historię trójki nieszczęśliwych dzieci, ale Ty, Czytelniku, niczego nie obiecywałeś, więc jeśli wolisz przyjemniejsze opowiastki, nie krępuj się i wybierz coś innego.

Z poważaniem
Lemony Snicket

FRAGMENT:
Rozdział pierwszy

Może kiedyś - a nawet całkiem niedługo - czytając książkę, zauważycie, że pierwsze zdanie bardzo często mówi nam, jakiego rodzaju historii możemy się dalej spodziewać. Jeśli, na przykład, książka zaczyna się zdaniem: "Dawno, dawno temu w dziupli na drzewie żyła sobie rodzina sprytnych małych wiewiórek" - to prawdopodobnie pełno w niej będzie zwierząt, które mówią ludzkim głosem i płatają rozmaite figle.

Jeżeli pierwsze zdanie brzmi: "Emilka usiadła przy stole i spojrzała na stertę naleśników z jagodami przygotowanych przez mamę, ale tak się denerwowała wyjazdem na obóz letni, że nie mogła przełknąć ani kęsa " - to na ogół czeka nas opowieść o szampańskich wakacjach grupy chichotliwych dziewczynek.

A jeżeli książkę otwiera zdanie: "Gary obwąchiwał skórę swojej nowiutkiej rękawicy baseballowej, spoglądając niecierpliwie na róg ulicy, skąd miał nadejść jego najlepszy przyjaciel Larry" - to na pewno przeczytamy historię o spoconych chłopcach, którzy walczą o trofea sportowe.

W ten sposób każdy, kto lubi złośliwe psoty, problemy dziewcząt albo trofea sportowe, od razu wie, którą z tych książek ma wybrać, a które może spokojnie odłożyć.

Naszą książkę rozpoczyna zdanie: "Sieroty Baudelaire wpatrywały się przez brudne okno pociągu w ponurą czerń Przebrzmiał ej Puszczy, zastanawiając się, czy w ich życiu nastąpi kiedykolwiek zmiana na lepsze". Po tym zdaniu powinniście poznać, że historia, która teraz nastąpi, różni się zasadniczo od powieści o Garym, o Emilce i o rodzinie psotnych wiewiórek. A to z tego prostego powodu, że życie Wioletki, Klausa i Słoneczka Baudelaire różni się zasadniczo od życia większości ludzi, głównie pod względem liczby niepowodzeń, katastrof i wszelkich okropieństw.

Dzieci te nie mają czasu na psoty, gdyż nieszczęście stale depcze im po piętach. Nie wyjeżdżają na szampańskie wakacje, odkąd straciły rodziców w strasznym pożarze. A jedynym trofeum, jakie mogłyby zdobyć, byłby Puchar Pechowca albo coś w tym rodzaju. To oczywiście haniebna niesprawiedliwość, że Baudelaire'owie mają tyle kłopotów, ale tak im się ułożyło i koniec. A teraz, skoro już wiecie, że pierwsze zdanie tej historii brzmi: "Sieroty Baudelaire wpatrywały się przez brudne okno pociągu w ponurą czerń Przebrzmiał ej Puszczy, zastanawiając się, czy w ich życiu nastąpi kiedykolwiek zmiana na lepsze" - zdecydujcie sami, czy nie lepiej uniknąć niemiłej historii i odłożyć tę książkę.

Sieroty Baudelaire wpatrywały się przez brudne okno pociągu w ponurą czerń Przebrzmiałej Puszczy, zastanawiając się, czy w ich życiu nastąpi kiedykolwiek zmiana na lepsze. Skrzekliwy głośnik obwieścił przed chwilą, że za parę minut pociąg dojedzie do miasteczka Paltryville, gdzie mieszkał ich nowy opiekun. Dzieci nie umiały sobie wyobrazić, kto chciałby mieszkać w tak ponurej i niepokojącej okolicy. Najstarsza z Baudelaire'ów, czternastoletnia Wioletka, spoglądała na drzewa: niesamowicie wysokie i praktycznie pozbawione bocznych gałęzi, drzewa te przypominały raczej metalowe rury.

Wioletka była wynalazczynią i stale projektowała w myślach jakieś maszyny i urządzenia, a gdy szczególnie chciała się skupić, związywała włosy wstążką. Patrząc na drzewa, zaczęła obmyślać mechanizm, który pozwoliłby człowiekowi wspiąć się na dowolny pień, nawet całkiem gładki. Klaus, który miał dwanaście lat, obserwował leśne poszycie, upstrzone brunatnymi łatami mchów.

Klaus nade wszystko lubił czytać: w tej chwili usiłował sobie przypomnieć, co czytał o mchach Paltryville i czy którekolwiek z nich są jadalne. A Słoneczko, które było jeszcze dzidziusiem, patrzyło w brudnoszare niebo, wiszące ciężko nad lasem jak mokry sweter.

Słoneczko miało cztery ostre ząbki i interesowało się głównie tym, co można nimi ugryźć, więc ciekawe było, co znajdzie do gryzienia w nowej okolicy. Jednak ani wysiłki wynalazcze Wioletki, ani rozmyślania Klausa o mchach, ani gimnastyka szczęki, którą uprawiało Słoneczko, na nic się nie zdały:

Przebrzmiała Puszcza nie podsuwała żadnych pomysłów.
Dzieci zwątpiły, czy mogą tu liczyć na przyjemny nowy dom.
- Przepiękny las - zauważył pan Poe i zakaszlał w białą chusteczkę. Pan Poe był bankierem nadzorującym sprawy rodziny Baudelaire od czasu pożaru, ale muszę wam zdradzić, że niezbyt dobrze wywiązywał się ze swoich obowiązków.

Miał dwa główne zadania: zapewnić dzieciom dobry dom i strzec wielkiego majątku, który pozostawili im w spadku rodzice. Jak dotąd jednak każdy znaleziony przez niego dom okazywał się katastrofą, co tu oznacza: "jedną wielką tragedią i oszustwem z udziałem Hrabiego Olafa". Hrabia Olaf był podłym osobnikiem, który dybał na fortunę Baudelaire'ów i dla jej zdobycia uciekał się do wszelkich podstępnych sztuczek. Parokrotnie był bliski sukcesu, lecz za każdym razem sieroty Baudelaire w porę demaskowały jego plan - i za każdym razem Hrabia Olaf uciekał.

wp.pl

---
Strasznie denerwował mnie brygadzista robiąc Klausowi te podłe żarty. Ale rozśmieszyło mnie przebranie Olafa xD Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linds*
Mól książkowy



Dołączył: 17 Cze 2005
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 10:34, 25 Cze 2005    Temat postu:

na razie przeczytalam sobie tylko opis, nie bede czytac fragmenytu, bo mi sie nie chce Razz na ksiazke muszem sobiem poczekac

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sylville
Poczytująca



Dołączył: 17 Cze 2005
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z fotela przed monitorem

PostWysłany: Sob 13:28, 25 Cze 2005    Temat postu:

A ja czytałam. Jedna z lepszych w serii, moim skromnym zdaniem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna -> Kosz Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island