Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
patusia.dorota
Książniczka
Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 688
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: kraina bez czasu
|
Wysłany: Pon 15:42, 20 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Jak pewnie zdążyliście zauważyć jestem fanką wszelakiej mitologii(ze szczególnym uwzględnieniem greckiej). Zawsze z wielką chęcią sięgam po nowe pozycje, które choć w małym stopniu są z nią powiązane. Tym razem udałam się w egzotyczną przygodę podczas czytania „Klątwy tygrysa” autorstwa Colleen Houck.
Dawno temu w Indiach żył sobie książę, miał szczęśliwe życie, był inteligentny i waleczny, miał poślubić piękną księżniczkę z sąsiedniego królestwa, jednak coś stanęło mu na przeszkodzie...
W bliżej nam znanych czasach w Ameryce młoda nastolatka szuka wakacyjnej pracy. Zostaje jej zatrudniona w miejscowym cyrku. Kelsey już następnego dnia ruszyła do pracy. Niespodziewała się jednak, że ta praca tak wiele w niej zmieni. Dziewczyna zaprzyjaźniła się z tajemniczym tygrysem Renem. Jego błękitne oczy kryją niejedną tajemnice. Czy dziewczyna będzie potrafiła ją odkryć?
O książce słyszałam dość dużo różnorakich opinii, kompletnie nie wiedziałam na co mam liczyć podczas czytania, jednak byłam pewna, że muszę się z nią zapoznać. Nadarzyła się ku temu okazja i wzięłam udział w konkursie(mogę Wam pokazać pracę konkursową, jeśli chcecie:))i udało mi się ją wygrać. Książka w jakiś sposób mnie przyciągała i ciekawiła, więc szybko się z nią uporałam, ale... Przejdźmy do moich wrażeń.
Po pierwsze to przy książce nieźle się uśmiałam, ale dlaczego? Książka była momentami (tu duże podkreślenie) zabawna, podobały mi się niektóre(znów podkreślenie) zachowania bohaterów, ich żarty może nie były wysokich lotów, ale dało się je przeżyć, ale... (Sporo tych "ale" będzie tym razem.)
Bohaterowie byli bardzo schematyczni, a do tego często zachowywali się idiotycznie, nie mogłam niektórych momentów przeboleć. Najbardziej nie mogłam przeboleć głównej bohaterki, która była nieciekawa, jej charakter był słabo rozwinięty, podczas czytania dowiedziałam się jedynie, jaka to ona jest przeciętna(coś jak Bella ze Zmierzchu), a jej zachowanie było dziwnie i irracjonalne. Nie mogę nie przytoczyć też jej słów, na prawdę mnie urzekły: "Chodzi mi o to, że... jestem rzodkiewką". Uważam, że to sformułowanie jest bardzo trafne i opisuję inteligencje bohaterki. (Ile we mnie złośliwości, aż sama się sobie dziwię.)
UWAGA SPOJLERY, CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
Mam kilka scen, które po prostu mną wstrząsnęły, tyle głupoty... Dla przykładu, która dziewczyna poszłaby do lasu za uciekającym tygrysem, bez dzwonienia po pomoc, bez żadnej broni? Gdy to czytałam po prostu padałam ze śmiechu, żarty. Kolejną sceną, która mnie rozwalała była zmiana Rena w człowieka, a gdy powiedział: „Kelsey, to ja twój tygrys.” Nie, nie, nie! Dobra, lepiej nie powiem, co sobie wtedy pomyślałam(chyba za dużo Gry o Tron)... Takich przykładów o śmieszności książki jest masa, gdy czytałam pozostawało mi tylko walić się w głowę i pytać: jak?, jak?, jak? Ogólnie główna bohaterka była nad wyraz "inteligentna", zastanawiałam się, czy tylko ja mogłabym pomyśleć o wodzie do picia w strumieniu albo o niedawaniu jedzenia tygrysowi, gdy jest się w lesie, w którym on może polować...
KONIEC SPOJLERÓW!
Nadal, gdy o tym wszystkim pomyślę mam uśmiech na ustach, takiej książki jeszcze nie czytałam. Po prostu śmiech na sali. Nie jest to dobra książka, jednak cały czas krąży mi po głowie. Patrzę na okładkę i widzę fragmenty scen. Chyba nie uda mi się tego usunąć z głowy. Humor książki, choć niezamierzony przez autorkę, jest jej ogromnym plusem, nie wiem, jak to dokładnie opisać, ale nie da się tej książki wymazać z pamięci, wbiła się we mnie jak kleszcz. Ciekawi mnie nawet, co będzie w kolejnej części. Kompletnie nie wiem, jak to się stało. Ta książka była śmieszna, wcześniej użyłam złego sformułowania (czyt. wyżej zabawna), bo obraziłabym inne powieści. Nie potrafię tego zrozumieć, mój mózg nie może tego ogarnąć, mówiąc prosto.
Wspomnę też o braciach, bez podawania imion. Starszy wydawał mi się na początku dość nudny, poukładany, potem jakby gwałtownie się zmieniał, jakby autorka nie mogła się zdecydować, czy ma być rozmiękłymi kluchami, czy makaronem al dente. Nie wiem, skąd to porównanie, ta książka na mnie źle działała(i niestety chyba nadal działa, gdy o niej pomyślę.) Młodszy braciszek, przypominał mi trochę Demona(tego z Pamiętników Wampirów), drapieżny, ale nie do końca. Nie to, że jakoś szczególnie mnie ujął, na początku był wyrazisty, potem przygasł. Jak już wspomniałam autorka gmatwała ich charakterami, idealizowała i sprawiła, że wydawali się bardzo sztuczni. Co do braci, jakoś nie mam swojego faworyta, wątek miłosny nie porwał mnie prawie w ogóle.
Na samym początku wspomniałam, że uwielbiam mitologię, ale powiecie, co to ma do tej książki? Ajednak trochę ma. Pani Houck dodała tu wątki z mitologii indyjskiej, jacyś bogowie, niestety nigdy o nich nie słyszałam(może poza boginią z ośmioma rękami). Jednak dla mnie tego wątku było bardzo mało. Tutaj było tylko takie zahaczenie o ten aspekt, co mnie nie satysfakcjonowało.
Powinnam też wspomnieć o przygodach, ogólnie pomysł był ciekawy, zarys historii był interesujący i innowatorski, niebezpieczeństwa, misja. Podobało mi się to, ale... (Powiecie, że znów narzeka.) ale było tego za mało. Autorka bardziej skupiła się na romansie, na stosunkach głównych postaci. Według mnie z tego mogłaby być naprawdę ciekawa i zachwycająca powieść, jednak trzeba by było trochę ją zmienić, dopracować.
Reasumując „Klątwa tygrysa” to powieść, po której nie można liczyć na wiele. Ja nie spodziewałam się za dużo i to też dostałam. Plusem jest, ze książka zapada w pamięć, jednak niestety przez jej śmieszność(chyba nadużywałam tego słowa...) Jest też oryginalna, nie brak jej potencjału, który, moim zdaniem, nie został rozwinięty w pełni. Autorka poszła inną drogą, niż ja na to liczyłam.
Ocena 3/10
PS. Przepraszam Was, drodzy czytelnicy, że moje myśli zostały przelane w tak nie poukładany sposób, ale przy tej książce inaczej nie mogłam. Co chwila przychodziło mi coś do głowy, jakieś momenty, naprawdę się od tej książki nie uwolnię...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez patusia.dorota dnia Pon 15:49, 20 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
julian
Zaglądacz
Dołączył: 07 Lip 2013
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:29, 09 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Ja aktualnie czytam Klątwę :3 Na razie jest bardzo fajna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
CzęstoZamyślona
Poczytująca
Dołączył: 19 Sty 2012
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Myślenice
|
Wysłany: Śro 13:38, 07 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Jak dla mnie największą wadą tej serii było to, że wszyscy bohaterowie zostali okropnie wyidealizowani. Nie podobało mi się to, że każdy jest piękny silny, odważny, zaradny, utalentowany i tak dalej, bo przez to postaciom brakowało autentyczności. Właściwie to wszystko szło im też jakoś dziwnie łatwo, jakby na życzenie...
Kurcze... mam dylemat, bo czytało się nawet przyjemnie, ale jak można wielką misję ratunkową, przytłoczyć głupimi dylematami z gatunku: "nie wiem czy wybrać jednego idealnie przystojnego brata, który kocha mnie do szaleństwa, czy wybrać drugiego idealnie pięknego brata, który kocha mnie do szaleństwa..." Pół książki to porządkowanie uczuć bohaterki, a spora część drugiej połowy, to opisy jej strojów, jedzenia i tego jaką jest cudowną i piękną kobietą. Człowieka tylko zazdrość zżera przy czytaniu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tajemnicza Brunetka
Szalona pisarka
Dołączył: 01 Kwi 2012
Posty: 479
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:27, 13 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
I znowu rozczarowałam się światowym hitem i nie rozumiem fenomenu... Początek nudny jak flaki z olejem i ciągnie się w nieskończoność. Później niby dużo się dzieje, ale bez żadnych emocji, żadnego dreszczyku podniecenia, zero napięcia, strachu, absolutnie nic. Wszystko szło gładko jak z płatka, co było wręcz nużące. Nie ma takiej sprawy, która by się bohaterom nie udała, co w prawdziwym życiu się nie zdarza. Oni sami byli tacy cudowni, idealni i w ogóle, że też byli nierealni. Motyw dwóch wrogo do siebie nastawionych braci od razu przywodził na myśl braci Salvatore. |W dodatku Indie były przedstawione w tak bajkowy sposób, że sprawiały wrażenie nierealnych. Spodziewałam się, że owa klątwa będzie bardziej mroczna, a tu dostajemy potulnego tygryska grzeczniejszego od zwykłego kotka. Swoją drogą moje własne kociątko jest bardziej agresywne od tego tygrysa. Co do wątku miłosnego, cóż... kompletnie nie rozumiem zachowania Kelsey. Z początku bardzo ją lubiłam, lecz pod koniec zaczęła mnie tak irytować, że miałam ją ochotę walnąć i wrzasnąć na cały głos :"ogarnij się dziewucho!" No jeeeeeny. "Ren, nie możemy być razem, bo ty jesteś taki zajebisty, a ja to taka, rozumiesz Bella, szara mysz i w ogóle. Leć sobie na modelki i używaj życia a ja spadam" No błagam! To było wręcz żałosne.Ostatnie strony były dla mnie prawdziwą męczarnią. Bajki to ja lubię pooglądać, ale z czytania ich wyrosłam już dawno. Nie wiem, czy wezmę się za kolejną część, chyba że będę miała zbyt wiele wrażeń i stwierdzę, że dla odmiany najwyższy czas trochę się ponudzić...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
julian
Zaglądacz
Dołączył: 07 Lip 2013
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:31, 16 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Kończę już Klątwę i nie mogę skończyć. Zachowanie Kelsey jest okropnie denerwujące. Zdecydowanie zgadzam się z osobami wyżej. Jest akcja, ale tak naprawdę jej nie ma. Nie zabiorę się za następne części i już teraz żałuję, że kupiłam pierwszą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pannapasazerka
Niemowlak książkowy
Dołączył: 10 Mar 2013
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: łódź
|
Wysłany: Czw 0:12, 31 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
przeczytałam 'klątwę...' do strony 240, i nie jestem w stanie ruszyć dalej. mogłabym dyplomatycznie napisać, że nie wiem dlaczego, żeby nie urazić miłośników tej lektury, ale niestety ja dobrze wiem czemu nie skończę czytać tej książki.
nie ma myślę sensu w tym, abym przytaczała zarys fabuły, ponieważ każdy zainteresowany jest zapoznany z opisem wydawnictwa, a naprawdę poza tymże właśnie w owej pozycji książkowej nie znajduje się nic więcej.
książka została okrzyknięta 'odrzuconą przez wydawnictwa' i ja się szczerze mówiąc temu nie dziwię. jest napisana moim zdaniem fatalnie - brak autorce jakiegokolwiek obycia ze światem który opisuje, z tworzeniem bohaterów, w rozwijaniu akcji. męczyłam się tydzień żeby przebrnąć przez 'klątwę' do tej nieszczęsnej strony 240, a zaznaczyć muszę, że książki nawet mocno obszerne takie jak chociażby Grim czytam w jeden wieczór, albo jedną noc. zatem naprawdę było dla mnie nie lada zaskoczeniem, że taki hit czytelniczy zniszczył mi aż tydzień, i dalej się od niego nie uwolniłam.
ale do rzeczy - co mam do zarzucenia 'klątwie tygrysa'? przede wszystkim to, że jest to książka bardzo naiwna. napisana nienaturalnym, naiwnym również językiem, bohaterka wyrażająca się w sposób, jakby do każdego zdania najchętniej dodała jakieś zgrabne 'azaliż' - ciężko czytać literaturę bądź co bądź młodzieżową napisaną w sposób, w jaki konstruowane są czytanki do podręczników w podstawówce.
sposób rozumowanie 'kells' jest również nienaturalnie naiwny. dziewczyna która na wszystko przystaje, jest zwyczajnie nie godna miana bohaterki, niby jest ona narratorką pierwszoosobową, a ja odnoszę wrażenie że w jej głowie absolutnie nic się nie dzieje, przyjmuje wszystko co do niej dociera z naiwnością małego pieska salonowego, co niestety jest oprócz bycia nienaturalnym okrutnie nudne i idiotyczne.
inni bohaterowie też z resztą nie poruszyli mojego serca, przede wszystkim dlatego, że są kompletnie bezbarwni, ich postępowania nie są konsekwentne, a kiedy pojawia się postać z przeszłości rena, i już mam nadzieję że historia nabierze pazura (tygrysiego np.) i tempa, po dwóch stronach z buntowniczej osoby wychodzi ciepła klucha. niby nie mam nic przeciwko, ale nie za szybko? w ten sposób znowu wracam do punktu wyjścia - bohaterom brak jakiegokolwiek wyrazu.
ren i kadam? niby są istotni dla fabuły, ale przy okazji są tacy nijacy, że mogłoby ich równie dobrze nie być.
mitologia na którą wiele z was zwróciło uwagę mnie niestety nie porywa. tzn. jest ona fascynująca, ale niestety nawet wplecenie jej w fabułę (wyjątkowo mdłą dodatkowo) nie nadaje książce charakteru, a do mitów można przecież dotrzeć w inny sposób niż przez książkę fabularną.
opisy akcji... były tak mało porywające, że przerywałam ich czytanie po to, żeby przeglądać notatki z zajęć pod wdzięczną nazwą 'finansowanie sektoru kultury' (a uwierzcie mi, podle to nudne), ponieważ nie były absolutnie ani dynamiczne, ani wciągające.
nie wiem naprawdę, co można jeszcze powiedzieć o tej książce... zwyczajnie mi się nie podobała, była kiepska. wiem że nie sięgnę po resztę części, bo w tym celu musiałabym dokończyć pierwszą, a na to na pewno się nie piszę.
strasznie mi szkoda, że 'klątwa tygrysa' tak potwornie mnie rozczarowała, ponieważ wiązałam duże nadzieje z tą pozycją, miała ogromny potencjał i zapowiadała się tak, że wręcz sądziłam iż ma szanse stać się jedną z moich bardzo lubianych książek, a takiego zwrotu akcji jakiego dostarczyło mi to rozczarowanie absolutnie się nie spodziewałam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Silencie
Mól książkowy
Dołączył: 06 Mar 2012
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 13:45, 13 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Colleen Houck postanowiła napisać „Klątwę tygrysa” po przeczytaniu sagi „Zmierzch”. Ponieważ nie znalazła dla niej wydawcy, opublikowała ją za własne pieniądze. I wtedy wydarzyło się coś niezwykłego. Powieść szturmem zdobyła listy bestsellerów, setki tysięcy fanów, a wydawcy z całego świata i producenci filmowi zaczęli walczyć o prawa do książki.
Skuszona licznymi recenzjami pojawiającymi się co rusz w Internecie, oraz piękną okładką patrzącą na mnie od długiego czasu w księgarni – zdecydowałam się w końcu na to, by osobiście poznać Klątwę Tygrysa. Moje obawy czytelnicze wzrosły nieco bardziej, gdy przeczytałam na okładce jaką powieścią inspirowała się Colleen Houck. Wzięłam głęboki wdech i pełna obaw zabrałam się za lekturę.
„Zakochanie się w nim byłoby jak skok do wody z wysokiego klifu: mogłoby się okazać albo najbardziej emocjonującym, co mi się kiedykolwiek przytrafiło, albo najgłupszym błędem jaki w życiu popełniłam. Sprawiłoby, że miałabym po co żyć, albo roztrzaskałoby mnie o skały i połamało na zawsze.”
Główną bohaterką powieści jest Kelsey Hayes, nastoletnia dziewczyna, którą poznajemy w momencie poszukiwania wakacyjnej pracy. I tym prostym sposobem trafia do cyrku, gdzie zostaje przydzielona do zadania pozornie dość trudnego, jakim wydaje się być karmienie białego tygrysa o szlachetnym imieniu Dhiren. Dziewczyna z czasem jednak pokonuje swój strach i zaczyna być coraz śmielsza w stosunku do dzikiego zwierzęcia, zbliża się coraz bardziej, spędza tam coraz więcej czasu na czytaniu mu przeróżnych książek. I w ten sposób rodzi się między nimi więź. Któregoś dnia jednak do cyrku przybywa bogaty mężczyzna chcący kupić drapieżnika od cyrku i proponuje Kelsey dostarczenie go do rezerwatu w Indiach. Ta zgadza się, mimo początkowych wahań. I tak właśnie zaczyna się ich niezwykle skomplikowana podróż w poszukiwaniu wolności.
Pierwszym plusem jaki nasuwa mi się, gdy zaczynam myśleć o Klątwie Tygrysa jest według mnie wprowadzenie wątku Indii, tamtejszych legend, potraw oraz sama podróż do tego jakże egzotycznego kraju. Nie spotkałam się z tym wcześniej w żadnej innej powieści (jak do tej pory), więc była to całkiem ciekawa odmiana.
„Pocałunek to podpis mężczyzny”
Bohaterowie mimo swoich dość ciekawych historii wydają mi się mało oryginalni, nie mają jakichś cech, które zdecydowanie odróżniłyby od wszystkich innych o jakich dane mi było czytać do tej pory. Cóż, jedynie Phet (?) wydał mi się z nich wszystkich najbardziej interesujący, prawdopodobnie jednak nie na tyle, bym pamiętała jego imię kilka dni po przeczytaniu powieści. Główna bohaterka zostaje opisana nijako, przynajmniej dla mnie. Znamy podstawowe fakty z jej życia, wiemy o rodzicach, którzy zginęli w wypadku – jednak żaden z tych wątków nie został według mnie dostatecznie rozwinięty. W działaniach tej dziewczyny nie widać żadnej konkretnej cechy charakteru, no, może poza jedną o której szerzej wypowiem się nieco później.
„Klucz do szczęścia to starać się wykorzystać to, co przyniesie los, i być za to wdzięcznym."
Czy mamy podobieństwa do zmierzchu, o których możemy poczytać już w samym opisie? Ku mojej konsternacji, owszem. I to w jakich ilościach! Praktycznie bezbłędnie powtórzono tutaj schemat : nijaka dziewczyna i chodzące bóstwo. A kiedy dodamy do tego mrocznego w teorii brata, powstaje nam szalenie ciekawy trójkąt miłosny. Podobieństwo obu tych serii skwituję jedynie zdaniem, że ta bohaterka przynajmniej nie przewracała się co dwa kroki. Miłość do literatury klasycznej jednak pozostała. Im dłużej czytam przeróżne książki tym bardziej zaczyna mnie intrygować fakt, że autorki swoje bohaterki-ofiary losu czynią czytelniczkami właśnie takiej literatury.
Postępowanie głównej bohaterki bywało dla mnie czasem szalenie nielogiczne. Niby tak bardzo kocha swego tygrysa, jednak próbuje go odepchnąć. Zaskoczenie.
Język powieści jest niezwykle prosty i z pewnością będzie zrozumiały dla każdego, a dialogi często wręcz zwalały z nóg swoją banalnością. Akcja wartko brnie do przodu, więc nie mamy zbyt wiele czasu na nudę podczas czytania.
Mimo wszystkich wad które tutaj wymieniłam, myślę że można Klatwie dać szansę, jednak tylko jeśli potraktujemy ją, jako lekturę dla umilenia czasu. Inaczej przeżyjemy wielkie rozczarowanie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|