Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tirindeth
Błądząca w książkowiu
Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 4056
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: UĆ
|
Wysłany: Pią 15:58, 02 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
No, tymi rysunkami Celine Jakby dopowiedziała to, czego nie ma w książce, np pokazała całą historię pojmania Chrisa, jego dzieciństwa itp. To jest super, a poza tym świetnie ubrała w "skórę" swoich bohaterów - dokładnie tak ich sobie wyobrażałam ;D
Bajdełej - nie do końca pamiętam a nie chce mi się tego szukać teraz - Razi był adoptowany czy to nieślubne dziecko Jona? Bo jeśli tak, to nie mógł mieć czarnej skóry, no nie? Mógł być jakimś mulatem czy coś, a wszyscy podkreślali, że jest czarny. Gdzieś się zgubiłam chyba?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
MUlka
Zaczytana
Dołączył: 09 Lis 2010
Posty: 3292
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: DJA
|
Wysłany: Pią 16:24, 02 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Pierworodny z nieprawego łoża - nie wiem dlaczego zaznaczasz to jako spoiler, ta informacja jest zaraz na początku "Zatrutego tronu"
Ja nigdy nie wyobrażałam go sobie jako czarnego, bardziej jako wysokiego, szczupłego mulata ... za to Chris niby blady, szare oczy - a dla mnie był zawsze taki osmagany, taki nawet podobny do tego z okładki "Królestwa cieni"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tirindeth
Błądząca w książkowiu
Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 4056
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: UĆ
|
Wysłany: Pią 17:01, 02 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Na wszelki wypadek zaznaczyłam, coby nikomu nie ułatwić rozgryzienia tej kwestii Dobra, zartuję, jakoś tak
Ok, moja recka... uwaga o.O
Tolerancja i sprawiedliwość oraz wolność osobista to wartości, które powinien pielęgnować i zaszczepiać w innych każdy władca panujący na świecie. To wartości, o które w istocie warto walczyć, o których warto śnić i nie zapominać w chwilach słabości. Zatem jak wiele człowiek jest w stanie poświęcić dla wolności i prawdy? Jak długo można walczyć z nieprawością, zakłamaniem i niedopowiedzeniami, które potrafią zniszczyć świat i na zawsze oddalić od siebie ludzi, którzy niegdyś byli sobie tak bliscy…?
Po wyczerpującej podróży Wynter Moorehawke oraz jej przyjaciele – Lord Razi i Christopher Garron – natrafiają na ślad Alberona, zbuntowanego księcia. W towarzystwie Merronów podążają więc do obozowiska swego brata, a spotkanie jest zarówno wylewne, jak i oschłe. Wynter nie wie, czy może w pełni zaufać odnalezionemu bratu, lecz miłość do Alberona nie zniknęła pomimo dzielących ich lat rozłąki i odmiennych poglądów. Teraz jednak dziewczyna wie, że przepaść, jaka powstała pomiędzy nimi, jest nie do przejścia – bohaterka nie chce być już ograniczoną dworskimi etykietami damą, której nakazuje się odpowiednio i stosownie zachowywać. Traktowana z przymrużeniem oka stara się jednak zaufać Albiemu, bowiem wierzy w jego dobroć. Niestety im dalej daje się wciągnąć w działania księcia, tym bardziej jest niepewna swojej decyzji…
Zbuntowany książę, finałowa część Trylogii Moorehawke, to powieść, na którą z utęsknieniem czekałam od chwili, gdy tylko przeczytałam Królestwo Cieni, a poznanie autorki dodatkowo wzmogło mój apetyt na ostatni tom przygód walecznej Wynter. I choć przyznam, że przez cały czas czytania nie mogłam pozbyć się trudnego do zdefiniowania lęku, parłam naprzód, wtapiając się w rzeczywistość średniowiecznej Europy, pomieszkując w obozowisku Merronów i obserwując wydarzenia, poniekąd jako jego uczestnik…
"- Słuchaj mnie uważnie, panie Garron, bo właśnie mówię ci, że cię kocham." *
Po raz kolejny Celine zabiera nas w podróż przez królestwo ogarnięte wojną domową, motywując czytelników do przedzierania się przez gęsty las, mieszkania w żołnierskich obozowiskach i uczestnictwa w politycznych rozgrywkach pomiędzy dwójką braci i czającymi się nieopodal wrogami. Z lekkością i gracją kreuje rzeczywistość, która swym bogactwem i oryginalnością mami widza i nie pozwala o sobie zapomnieć na długo po skończonej lekturze. Piękny język przetykany nieco dworskimi manierami pozwala wczuć się w sytuację bohaterów, otwierając drzwi do całkowicie innego świata. I przede wszystkim nie pozostawia złudzeń – to nie jest bajka lecz ciężka i niebezpieczna walka o władzę, poddanych i autonomię. A także walka o człowieczeństwo i prawo do miłości.
Ponownie spotykamy się z ukochanymi bohaterami, do których nie sposób się nie przywiązać. Ich wybory i niepewności niejednokrotnie zmuszały mnie do zadania sobie pytania – zwłaszcza w przypadku Wynter – jak ja bym postąpiła na jej miejscu, jaką decyzję bym podjęła? Sytuacja, w jakiej dziewczyna się znalazła, motywuje bowiem widza do refleksji. Poza Wyn ponownie spotkałam się także z Christopherem Garronem, bohaterem, który na zawsze skradł moje serce. I po raz kolejny rozmarzyłam się, mogąc poznać jego kolejne przygody, mogąc obserwować jego zachowania i emocje, które nim targały. Pojawiają się także nowe postaci, o których dotychczas mogliśmy tylko usłyszeć – Alberon i jego świta. Nie zabraknie też Wilków, których na razie znaliśmy jedynie pobieżnie, lecz teraz wywoływały we mnie obezwładniające poczucie zagrożenia i niepewności. Niezwykłość wykreowanych przez autorkę bohaterów polega na tym, że Celine ich nie idealizuje. Nie tworzy kukieł, nad którymi mamy się rozpływać w zachwycie, czy opiewać ich prawość i doskonałość. Autorka daje nam inny rodzaj idealizmu – poprzez pokazanie, że to prawdziwi ludzie, którzy, tak jak my, mają swoje słabości, wady i uczucia, którzy popełniają błędy i na nich się uczą. Pokazuje również więzi, jakie łączą ich ze sobą, wzbudzając w czytelniku ciepłe, wzruszające emocje.
Zbuntowany książę niezwykle mnie zaskoczył – przede wszystkim zakończeniem, które nie tylko doprowadziło mnie do łez, ale i do zadumy. Wciąż rozmyślam nad losami bohaterów, analizując od początku całą ich historię. Mam więc gorącą nadzieję, że Celine kiedyś napisze kolejną część, że da mi odpowiedzi na pytania, jakich potrzebuję i ukoi tęsknotę towarzyszącą mi przy lekturze ostatniego tomu serii. I choć uważam, że drugi tom – Królestwo Cieni – jest zdecydowanie najlepszą częścią, przyznam, iż Zbuntowany książę to godne zwieńczenie historii stworzonej przez panią Kiernan. To także najbardziej krwawa część, która niewątpliwie na długo pozostaje w pamięci czytelnika, zmuszając go do pochylenia się nad losem królestwa i przyjaciół, z którymi odbył niezwykłą podróż. Pokazuje, jak ważna jest wolność wyboru i tolerancja w świecie pełnym różnorodności. Celine w swojej historii zawarła uniwersalne prawdy, obok których nie można przejść obojętnie. Jeśli więc nie mieliście jeszcze okazji poznać Trylogii Moorehawke, gorąco polecam Wam tę historie – gwarantuje ona niesamowite emocje i zapierającą dech w piersi przygodę!
Oceniam 6/6.
* cytat str 162.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tirindeth dnia Pią 17:11, 02 Mar 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kada113
Zatracona w świecie książek
Dołączył: 17 Gru 2009
Posty: 3650
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:41, 29 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Ok, przeczytałam i OMG! Jestem zachwycona!
Więc przeczytałam całą rozmowę MUlki i Tirin (hah, musiałam to w końcu nadrobić) i sama dodaję swoje pięć groszy
Tirindeth napisał: |
Bajdełej - nie do końca pamiętam a nie chce mi się tego szukać teraz - Razi był adoptowany czy to nieślubne dziecko Jona? Bo jeśli tak, to nie mógł mieć czarnej skóry, no nie? Mógł być jakimś mulatem czy coś, a wszyscy podkreślali, że jest czarny. Gdzieś się zgubiłam chyba? |
Nieślubne dziecko, jak powiedziała MUlka.
Wydaje mi się, że określają go jako czarnego, ze względu na to, że wśród innych ludzi i tak był uznawany za odstającego od reszty.
Czy jego matką nie była przypadkiem Marokanka, albo coś w tym stylu? Bo coś mi tak w głowie świta... Na biologi się słabo znam, ale jeśli nawet, to chyba czarny (czy brązowy) kolor skóry jest silniejszym genem, no nie?
Więc nawet jeśli nie byłby czarny do końca, to i tak byłby wyzywany od murzynów, bo popatrzymy sobie chociaż na nasze społeczeństwo... Aż się rzygać chce tym rasizmem...
Hm... mi się wydaje, że Isaac był dzieckiem męża Marii. Pięknie wymyśliła to pani Kiernan - Razi i ona, razem wychowują jej dziecko z pierwszego małżeństwa I ona, jako muzułmanka
Też początkowo myślałam, że ten dzieciak to syn Wyn i Chrisa, ale to by oznaczało, że musiała zajść w ciążę szybko po wydarzeniach opisanych w poprzednim rozdziale, żeby mogło być takie duże, więc odetchnęłam z ulgą.
Co do małżeństwa Albiego i tej, jakjejtam... Marguerite Shirken, to trzymałam kciuki, żeby doszło do skutku. Od początku podobał mi się ten pomysł. Wiem, dziwna jestem, ale naprawdę chciałam, żeby on się z nią ożenił. Mam tylko nadzieję, że ich pierworodny syn, nie okaże się równą żmiją, co matka. A może Shirken przeszła gwałtowną przemianę, jak poznała Alberona i mimo, iż nadal postanowiła mocno trzymać się władzy, to trochę złagodniała? Tego nie wiemy, bo przecież niewiele było o niej w ostatnim rozdziale, a weźmy pod uwagę, że jako królowa miała jakieś obowiązki, więc to naturalne, że pojechała jak najszybciej walczyć z Haunami... A tak a pro po, czy tylko mi się ta nazwa kojarzy z Hunami - wiecie, z ich podbojami i wgl... Tak jakoś idealnie do siebie pasują.
Co do samego Alberona, to nie mam żadnych zastrzeżeń - gościu był super! Owszem, miałam czasem chęć zdzielenia go rondlem dla oprzytomnienia, ale nie tylko jego jednego - króla i Raziego też xDD
Razi... Może to dobrze, że utracił część pamięci? Może nie wróciły do niego te bolesne wspomnienia o Merronce, co pozwoliło mu ułożyć sobie na nowo życie (z Marią)? Może większość z tych utraconych do niego wróciła, ale akurat nie wszystkie (i to wśród nich)? A może właśnie dlatego ułożyli sobie razem życie - bo wróciły do niego wszystkie, łącznie z tymi bolesnymi?
A Chris i Wynter... Cieszę się, że tak wygląda ich życie Podoba mi się ten układ. Od początku wierzyłam w to, że będą razem. Owszem, dziewczyna go odtrącała, ale ta dworska etykieta była okropna. I wreszcie zrobili tak, jak radził Chris - rzucili wszystko i wyjechali do Maroka (no dobra, do Padwy, ale pod koniec mówił, że już mu obojętne, gdzie pojadą xD)
Co do ostatniej sceny... Kurczę, prawie bym się poryczała. Takie wzruszające i chwytające za serce Nie zrozumiałam tylko jednego - to żołnierze króla sami postanowili zrobić zasadzkę na Alberona, czy Jonathon o tym wiedział od początku? Bo już pod koniec nie kumałam.
A koty... Zauważyłam, że są zawsze przedstawiane w literaturze w podobny sposób - mówiące, inteligentne stworzenia, które nie wtrącają się w sprawy ludzi. Polubiłam Koriolana - był tak samo ciekawą postacią, jak Grimalkin z "Żelaznego Dworu" Przynajmniej mi się takie skojarzenia nasuwają.
A to już chyba, nie będzie spoilerem:
Nie wyobrażam sobie tej trylogii bez elementów fantastycznych - dodały one jej uroku i niepowtarzalności.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tirindeth
Błądząca w książkowiu
Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 4056
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: UĆ
|
Wysłany: Pon 10:11, 30 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Kada - Jonathon to zaplanował I kiedy się dowiedział, że Albi jedzie właśnie tam, to się przeraził, bo zrozumiał, że go straci, a przecież po to Win się znim spotkała, żeby mu wyjasnić, ze Albi nie jest wrogiem.
Ja tak ryczałam przy przedostatnim rozdziale... Cieszę się, że książka Ci się podobała, jest naprawdę wspaniała <3
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kada113
Zatracona w świecie książek
Dołączył: 17 Gru 2009
Posty: 3650
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:55, 30 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Uh, czyli jednak z moją głową wszystko jest OK, i dobrze zrozumiałam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
asia18km
Nowicjusz
Dołączył: 02 Kwi 2011
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:18, 24 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Mam pytanie do tych, którzy przeczytali już tę część SPOILER Czy to czasem nie Jonathon ożenił się w końcu z Marguerite? A Oliver był jego synem? Tak wynika z zakończenia, ale jest ono pełne aluzji, więc może coś źle zrozumiałam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez asia18km dnia Czw 13:22, 24 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tirindeth
Błądząca w książkowiu
Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 4056
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: UĆ
|
Wysłany: Sob 19:32, 26 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
asia18km napisał: | Mam pytanie do tych, którzy przeczytali już tę część SPOILER Czy to czasem nie Jonathon ożenił się w końcu z Marguerite? A Oliver był jego synem? Tak wynika z zakończenia, ale jest ono pełne aluzji, więc może coś źle zrozumiałam |
Nie To Alberon się z nią ożenił - takie były ustalenia
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tirindeth dnia Sob 19:32, 26 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
asia18km
Nowicjusz
Dołączył: 02 Kwi 2011
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:48, 26 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Znalazłam stronę, gdzie autorka wyjaśnia to zakończenie Kto nie czytał, niech nie zagląda.
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
patusia.dorota
Książniczka
Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 688
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: kraina bez czasu
|
Wysłany: Czw 16:04, 18 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
„Król jest królem, póki jest mocniejszy, sprytniejszy i szybszy od swoich oponentów. Taka jest prawda. Chętnych do noszenia korony Zawsze znajdzie się wielu.”
Kłótnia najpierw jest cicha, spokojna, przecież to walka o głupotę. Jednak konflikt szybko rośnie, na jaw wychodzą coraz większe wrogości, zawiści, wszystko, co w sobie chowamy nagle wybucha. Kontrola umyka, nie mamy żadnej władzy nad słowami. One szybko, by się tylko wydostać umykają z naszych ust. Wypowiedzianych przykrości nie da się odwrócić. Można je tylko załagodzić, jednak czasem jest to naprawdę trudne. Czasem nikt z kłócących się nie chcę wyciągnąć ręki. Niekiedy konflikty trwają długo, mają ogromne konsekwencje. Wtedy każdy na drodze tych ludzi może ucierpieć, bo dla nich nie liczy się już nic, tylko wygranie i dowiedzenie swojej racji w sporze. My stoimy patrzymy, jak dawni przyjaciele, bliscy, rodzina zaczyna się od siebie oddalać, a choć próbujemy nie wychodzi. Spór nadal trwa, jest coraz mocniejszy, silniejszy.... Czy da się jeszcze coś z nim zrobić? Czy da się jeszcze uratować zwaśnione strony konfliktu?
Trudnej sztuki mediacji między ojcem, królem i synem- dziedzicem tronu podjęli się Wynter i Razi. Ich plan był prosty, musieli odnaleźć Alberona. Nareszcie im się to udało. Jego okryty obóz skrywa wielu przeciwników królestwa. Chłopak ma ogromne plany, chcę obalić rządy sąsiada poprzez związek małżeński i przekazać im straszną maszynę swego ojca. Wynter mimo, ze nie zgadza się ze wszystkimi planami brata, postanawia stanąć po jego stronie, gdyż nie próbuję on obalić rządów Jonathana. Szybko okazuję się, że Albi skrywa jeszcze jeden as w rękawie, w obozie pojawiają się Wilkołaki. Czy pokój z zaciekłymi wrogami królestwa to na pewno dobre rozwiązanie?
„Nie do wiary jak przewrotny bywa los... Daje mi to, czego zawsze dla Ciebie pragnąłem, zamiast tego, czego najbardziej teraz potrzebuję.”
„Zbuntowany Książę” to ostatnia część trylogii cenionej irlandzkiej pisarki Celine Kiernan. W swojej trylogii opisuję ona losy Królestwa, w którym codziennością są intrygi i konflikty. Średniowieczny europejski świat został przedstawiony w nieprzystępny i pełen pułapek sposób. Począwszy od samego dwory, a skończywszy na niebezpieczeństwach królewskich ziem. To wszystko tworzy niesamowity i jedyny w swoim rodzaju klimat. Historia niezwykła, wzbudza w czytelniku zaciekawienie i chęć poznania jej do końca. Wszystko jest wywarzone, a czytelnik może odnaleźć się w sieci zagadek i spisków.
„Trzeba znać swoje miejsce w szeregu.”
Średniowieczne czasy rządzą się swoimi prawami. Król ma pełnię władzy, trzyma przy sobie wojsko,
jednak ile razy słyszeliśmy o konfliktach, czy to w dawnej Polsce, czy na świecie, między rodzinami, ojcami, synami, braćmi. Tu niej inaczej, konflikt między ojcem i synem rozgorzał na dobre. Tym razem fakty poznajemy ze strony Albiego. Nie spodziewałam się, że chłopak będzie tak podobny do króla i z charakteru i z wyglądu. Jego analiza zdarzeń, jego tok rozumowania były bardzo podobne do zachowań Jonathana. Czasem nie mogłam zapamiętać, że książę jest taki młody, jest tylko odrobinę starszy od Wynter. W średniowieczu trzeba było szybko dorastać, nie ma zmiłuj. Albo będziesz sam o siebie dbał, albo przy tak wielkiej pozycji jaką ma potomek władcy, będzie manipulowany lub wykorzystywany. Ciężko było żyć w tych czasach.
W poprzednich częściach autorka skupiała się na faktach, które poznaliśmy na dworze, co do poczynań Albiego mogłam, jako czytelniczka snuć tylko domysły, co jest prawdą. Tutaj na reszcie dowiedziałam, się co on o tym wszystkim sądzi, dlaczego tak rozgniewał ojca. Na początku trudno mi było się przyzwyczaić do powrotu na dworskie progi, mimo że zdarzenia działy się w wojskowym obozie. Nagle wszystko się zmieniło, nawet związek Wynter z Chrisem. Ale o tym za chwilę. Tyle faktów dotarło do mnie podczas zwykłej, jednej rozmowy, a cała masa podczas kilkudniowego pobytu z księciem. Wiele informacji, każda mogła w dużym stopniu wpłynąć na rozwój wydarzeń. Działo się naprawdę sporo, plany Albiego były bardzo dokładne, niekiedy musiałam dwa razy przeczytać jakiś akapit, by zapamiętać, co on chcę poczynić. Dobrze, że miałam poprzednie książki z serii, tam były przedstawione mapy, podajże w pierwszej książce była mapa ówczesnej, przedstawionej przez autorkę Europy dzięki temu mogłam dokładnie zobaczyć, jak potoczą się wydarzenia. Żałuję, że wydawnictwo nie pokusiło się o mapkę i w tym tomie cyklu.
„Słuchaj mnie uważnie, panie Garron, bo właśnie mówię ci, że cię kocham.”
Wspomniałam powyżej o związku Wyn z Chrisem, naprawdę to nie jest normalna para. Oni nie wzdychają do siebie po kątach, nie ma tu długich opisów zachwytów Wynter nad chłopakiem. Dziękuje za to serdecznie autorce, bo nie wiem jakbym to zniosła. Christopher nie jest zwykłym niegrzecznym chłopcem, on ma coś w sobie. I nie piszę tego, by pozachwycać się jego osobą. On bardzo szybko się zmienia, zależnie od sytuacji, raz zabawny, raz milczący, raz zamknięty w sobie. To nie jest zwykła postać. A do tego jego umiejętność. Autorka nie odnosi się z nią, tu nie jest to zaleta, tu jest to niebezpieczne, przez to prawdziwsze. Wynter zmieniła się podczas wszystkich zdarzeń. Na początku była kompletnie inną osobą. Jest jedna z silniejszych postaci jakie poznałam, w miejscu, gdzie kobieta nie ma praktycznie żadnego głosu, tym bardziej na królewskim dworze, ona stawia sobie cele i do nich dąży. Naprawdę mi imponuję.
Przed chwilą wspomniałam o kwestii równouprawnienia. Tu kompletnie go nie ma. Bardzo denerwowało mnie, że mimo że Wynter miała świetne pomysły i wiele razy chciała wypowiedzieć się w jakiejś kwestii, nie było jej to dane. Początkowo jej zdaniem gardził król, potem książę. Ceniłam Merronów za przekazanie kobietom większej swobody. Mimo wszystko to poniżenie było ciągle widoczne. Dzięki temu jeszcze lepiej autorka ukazała realia epoki. Właśnie tak wyobrażałam sobie życie kobiet w średniowieczu, by coś znaczyć musiały być silne.
Jednak nie tylko do tego autorka przykładała wagę. Często wychwytywałam rasistowskie uwagi o kolor skóry Raziego, jego religie. Autorka nierzadko podkreślała prześladowania religijne, jak również masowe egzekucje. Cały ten świat opierał się na pozorach, nie ważne było wnętrze, jeśli w jakimś stopniu różniłeś się od reszty, byłeś szykanowany. Świat przedstawiony w powieści nie był na pewno kolorowy. Kobiety, obcokrajowcy, wyznawcy innych religii nie mieli łatwego życia.
Największym sekretem poruszanym w powieści była Krwawa Maszyna. Nazwa sama przekazywała informację, że nie jest to nic dobrego, jednak nadal nie wiedziałam, czego się spodziewać. Gdy się dowiedziałam, nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć. Alberon chciał przekazać ją innym nacjom, co od razu wydało mi się szalonym pomysłem. Taka brań nie powinna się rozprzestrzeniać. Jej działanie miałoby ogromnie niebezpieczne skutki.
Zakończenie historii było naprawdę wstrząsające. Nie spodziewałam się takiego postępowania. Całe to zdarzenie był znakomicie opisane, jednak pozostawiało masę pytań. Gdyby to był prawdziwy koniec, nie wiem, czy bym to wytrzymała. Losy postaci były tylko znakiem zapytania. Dlatego ogromnie ucieszył mnie epilog. Wyjaśnił wiele kwestii. Dzięki niemu mogłam spać spokojnie.
Seria Moorehawke była dla mnie wspaniałą przygodą. Nie była to kolejna lekka, zwykła książka, o której szybko zapomnę. Ta historia jest żywa. Charaktery bohaterów, były realne, zachowywali się jak normalni ludzi, a nikt nie był idealny. Wątków było wiele, jednak wszystkie łączyły się z głównym problemem książek. Nic nie działo się przypadkowo. Książki czytałam dość wolno, ale nie przez nużącą akcję, a przez specyficzny sposób przedstawiania zdarzeń przez autorkę. Historia była warta uwagi. Do tej pory nie spotkałam się jeszcze z tak niezwykłym światem. Mogę tylko żałować, że pani Kiernan nie opowiedziała nam więcej o sąsiadach królestwa, o bohaterach. Czuje lekki niedosyt. Opowieść została zamknięta, lecz nadal pozostało sporo niezamkniętych ścieżek.
Ocena: świetna
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez patusia.dorota dnia Czw 16:32, 18 Lip 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Młoda90
Ciekawski umysł
Dołączył: 23 Cze 2011
Posty: 1298
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Okolice: Oświęcim/Kraków
|
Wysłany: Pią 19:48, 29 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
I ostatni tom Trylogii Moorehawke już niestety za mną. Niestety bo naprawdę chciałabym więcej książek z tymi bohaterami. Mam nadzieję, że autorka powróci jeszcze kiedyś do tego świata i bohaterów, nie miałabym nic przeciwko.
W tej cześci nareszcie poznałam tego tytułowego zbuntowanego księcia - Alberona, jego postać pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie widziałam w nim rówieśnika Wynter a dojrzałego przywódcę pewnego swych racji. Bardzo byłam ciekawa jak Razi i Wynter dojdą z nim do porozumienia, jak potoczą się dalsze losy królestwa i bohaterów więc czytałam książkę z wielkim zainteresowaniem. Jestem trochę zawiedziona tym jak ta opowieść się dosłownie urwała i to „... pięć lat” później do końca też mnie nie usatysfakcjonowało. Nie mniej jednak jest to wspaniałą opowieść pełna przygód i świetnych bohaterów więc jak najbardziej polecam zapoznać się z całą trylogią.
Tirindeth napisał: | asia18km napisał: | Mam pytanie do tych, którzy przeczytali już tę część SPOILER Czy to czasem nie Jonathon ożenił się w końcu z Marguerite? A Oliver był jego synem? Tak wynika z zakończenia, ale jest ono pełne aluzji, więc może coś źle zrozumiałam |
Nie To Alberon się z nią ożenił - takie były ustalenia |
Też to pytanie mnie nurtowało, ale bardziej skłaniałam się do tego co podejrzewała właśnie asia18km i z tego linka co podała wychodzi, że jednak miała rację
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|