Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
sujeczka
Adminka
Dołączył: 25 Cze 2005
Posty: 25915
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:17, 23 Sie 2010 Temat postu: "Zaginiony" - Tirindeth |
|
|
"Zaginiony" - Tirindeth
Szła brzegiem plaży, w klapkach sprzed roku, pomiętej błękitnej koszulce i spódniczce w czerwone kwiaty, którą tak bardzo lubiła. Wierzchem dłoni wycierała łzy, które nie chciały przestać płynąć z jej błękitnych, smutnych oczu. To, co powiedział jej Brad, było poniżające. Ale nie chciała płakać tam, przy wszystkich. Nie chciała, żeby ktokolwiek widział jej łzy, zwłaszcza po tym, co zrobił Brad!
W końcu, zmęczona marszem, upadła na gorący piasek. Widziała zachodzące słońce i kilka postaci ludzkich w oddali, zbierających swoje rzeczy. Plaża pustoszała, ale ona wcale nie chciała wracać. Tu była zupełnie bezpieczna. I sama ze swoimi myślami.
Zawsze cieszyła się z tego, że ma przystojnego, uwielbianego przez wszystkich chłopaka. Że mówi jej rzeczy, które chciała słyszeć tylko od niego. Byli nierozłączni. Aż do teraz.
Dziewczyna odgarnęła z czoła miedziany lok i zapatrzyła się w ciemną toń. Gdyby tak zechciała... gdyby weszła do wody i już z niej nie wyszła. Wszystko było takie proste. Tak łatwo można było utracić to, co najcenniejsze – życie. Ona je straciła z chwilą, kiedy Brad to powiedział! A jego oczy, zimne i stalowoszare, patrzyły na nią z pogardą.
Przymknęła oczy, wspominając minione godziny.
Właśnie przyjechała z rodzicami nad morze. Mieli kilka dni urlopu i za wszelką cenę chcieli gdzieś wyjechać. Wtedy zaproponowała, żeby przyjechali tu, bo wiedziała, że rodzice Brada zabrali go na dwa tygodnie wypoczynku pod palmami. Tak bardzo chciała zrobić mu niespodziankę, zobaczyć w jego oczach radość.
Rodzice Brada byli bogaci i bardzo zajęci sobą. Brad nieustannie przebywał więc z nią, chociaż miała swoje obowiązki – młodsze rodzeństwo i wiecznie zapracowanych rodziców, których brakowało w najważniejszych chwilach ich życia. Ale kochała Gabriela i Susan, byli jej świetlistymi promykami w ciemnym świecie. A kiedy pojawił się jej chłopak, nagle życie stało się takie jasne, radosne. Razem stawiali czoło przeciwnościom losu. I wszystko wydawało się bardzo proste!
Otarła kolejną łzę, wspominając dzisiejsze popołudnie. To, co zrobił Brad... to co powiedział... zadławiła się, wspominając wyraz jego twarzy, gdy go zobaczyła.
-Samanta! – ktoś krzyknął, ale nie zwróciła uwagi, gładząc spódniczkę, pogniecioną na chudych kolanach. Zawsze chciała być ładna. Chciała się wszystkim podobać. Ale była zbyt koścista. Po matce.
-Samanta, tutaj! – usłyszała znowu. Kto tak rozpaczliwie wołał? – pomyślała, rozglądając się. Ale plaża wydawała się być pusta w zasięgu jej wzroku, a głos słyszała całkiem wyraźnie. Może komuś zgubiło się dziecko? Podniosła się ciężko z piasku, otrzepując ubranie i rozejrzała w około, zaciekawiona. Od morza wiał chłodny wiatr i zadrżała mimowolnie. I wtedy go zobaczyła. W wodzie, nieco oddalony od niej, stał ciemnowłosy chłopak. Patrzył na nią tak intensywnie, że zdawało jej się, jakby widziała kolor jego piwnych oczu. Rozejrzała się z przestrachem, ale nikogo poza nią w pobliżu nie było, a chłopak wyraźnie wołał do niej. Machnęła do niego zawstydzona. Może z kimś ją pomylił? Ale on uśmiechnął się, widząc jej reakcję i zaczął płynąc do brzegu. Na chwilę wystraszyła się. A jeśli to jakiś zboczeniec? – pomyślała gorączkowo, rozważając możliwość ucieczki. Ale nim zdążyła podjąć słuszną decyzję, już stał na brzegu. Zapatrzyła się na niego, oniemiała. Był szczupły i wysoki, ale nie brakowało mu krzepy. Ubrany był tylko w ciemne szorty do kolan. Zadrżała, patrząc ponownie w jego oczy.
-Samanta, to ty? – szepnął, patrząc na nią z zaciekawieniem.
-Przepraszam – wydusiła, nosząc podbródek – ale z kimś mnie pomyliłeś. Nie jestem Samanta.
Chłopak wydawał się być zbity z pantałyku, kiedy padły jej słowa. Wyraźnie nie wiedział, jak się zachować. Potarł dłonie o mokre szorty i zrobił krok do przodu.
-W takim razie... – zawahał się, wyciągając dłoń – w takim razie przepraszam najmocniej. Musiałem cię z kimś pomylić.
-Nie ma sprawy – odparła, podając mu dłoń. Była wyziębiona, domyślała się więc, że długo musiał pływać w morzu, chociaż mogłaby przysiąc, że nikogo wcześniej nie widziała.
-Jestem Richard – uśmiechnął się, patrząc w jej twarz z zaciekawieniem, kiedy wyrwała rękę z uścisku – ale wolę, jak mi mówią Rick. A ty?
-Witaj Rick – uśmiechnęła się niepewnie – Nazywam się Ann Carter.
-Witaj Ann – zaśmiał się chłopak, wciąż obserwując jej twarz. Zawstydziła się.
-Pływałeś długo? – starała się naprowadzić na rozmowę, ale on wciąż patrzył, jakby uporczywie czegoś szukał w jej twarzy, jakby czekał na jakiś znak.
-Może usiądziemy? – zapytał nagle, ręką pokazując na plażę.
-Jasne – odparła niepewnie, kierując się na pobliską wydmę. Usiedli ramię w ramię, nieco zawstydzeni.
-Pływałem od wieków – zaśmiał się nagle, patrząc na ciemną wodę. Ann popatrzyła na niego zaciekawiona.
-Skąd pochodzisz?
-Stąd, a ty?
-Z Georgii.
-Więc co tu robisz?
-Jestem na wakacjach z rodzicami.
-Na wakacjach? – zaśmiał się – O jejku, ja już od dawna nie byłem na wakacjach.
-Jeśli tu mieszkasz, to masz wakacje przez cały rok – zaśmiała się Ann, odgarniając lok z czoła. Chłopak pochwycił ten gest wzrokiem, po czym przeniósł spojrzenie na jej twarz.
-Płakałaś? – wyszeptał zaciekawiony.
Ann odwróciła głowę, bojąc się odezwać.
-Nic ci do tego – odparła, ale on nie chciał dać za wygraną.
-No, co się stało? Jesteśmy tu sami, możesz mi powiedzieć. Łatwiej się zwierzyć obcemu, czyż nie?
-No tak... – zawahała się, spoglądając w jego przyjazną twarz – masz rację.
-Więc? – ponaglił.
-To wszystko dlatego, że chciałam komuś zrobić niespodziankę – wyszeptała świadoma drżącego głosu. Jednak miała wrażenie, że temu dziwnemu chłopcu może się zwierzyć. Że ją zrozumie.
-I nie jest zadowolona?
-Zadowolona?
-Mówisz, że przyjechałaś zrobić komuś niespodziankę. Mówisz o przyjaciółce?
-Ah nie – zaśmiała się nerwowo – mój chłopak, Brad... przyjechał tu na dwa tygodnie. Chciałam mu zrobić niespodziankę, ale chyba nie spodobało mu się to...
-I dlatego płaczesz? – zdziwił się chłopak, potrząsając ciemną czupryną z niedowierzaniem – chyba nigdy nie zrozumiem dziewczyn, naprawdę...
-Ale to nie tak – oburzyła się – nie wiesz, co się stało!
-No to mów.
Ann wciągnęła powietrze, zastanawiając się nad tym, jak to powiedzieć. W końcu z rezygnacją wypaliła.
-Przyjechał tu z moją koleżanką z klasy. Zastałam ich jak... jak leżeli razem. I niebyli nawet ubrani!
-Ah to... – Rick wydawał się być zakłopotany, pocierając dłonią brodę – więc zdradził cię i dlatego płaczesz?
-To nie tylko zdrada – zauważyła – powiedział, że nie mógł zrobić inaczej, bo jestem... jestem nudna! Że jeszcze nie miał tak cnotliwej dziewczyny!
-Naprawdę tak powiedział?
-Tak! I jeszcze wiele świństw! Nawet nie chcę o tym myśleć... – zakryła dłońmi twarz, bojąc się spojrzeć na rozmówce.
-Ej ej – chłopak dotknął jej dłoni, uwalniając jej twarz od ukrycia. Spojrzał w niebieskie oczy dziewczyny – nie możesz się tym smucić. On w ten sposób pokazał, że jest... głupi. O i tyle.
-Głupi?
-Ano. Wiesz – Rick odgrywał znawcę – jeśli chłopak tak postępuje, to chyba znak, ze nie dojrzał do pewnych rzeczy. A ta twoja koleżanka... szkoda słów. Zawsze myślałem, że między dziewczynami jest niepisany pakt, aby nie podrywać swoich chłopaków nawzajem, co?
-Może – Ann wzruszyła ramionami – Ona najwyraźniej o takim nie słyszała.
-Nienawidzisz go? – padło pytanie.
-Brada? – zdziwiła się – Nie wiem. To znaczy... jest mi obojętny. Teraz już nic nie zmieni tego, co powiedział, prawda?
Zapadła cisza, kiedy Rick podniósł się nagle, patrząc w morską toń.
-Powinienem już iść – zauważył cicho.
-Oh – Ann także wstała – no tak, już jest późno...
-To nie tak – odparł, patrząc na nią – po prostu nie powinno mnie tu być. Ale jesteś taka podobna... – wyszeptał ostatnie słowo.
-Podobna? – zdziwiła się – Do kogo jestem podobna?
Rick wyraźnie zmieszał się, patrząc w jej oczy. Ann miała dziwne wrażenie, że coś przed nią ukrywa, ale nie chciała być wścibska. Uśmiechnęła się, ale kiedy chłopak podszedł bliżej, że aż stykali się nosami, na chwilę zamarła.
-Przepraszam – szepnął i pocałował ją. Odruchowo zadrżała, czując słony smak jego ust, ale o dziwo nie chciała tego przerywać. Coś jej mówiło, że to przeznaczenie, że powinna się z tego cieszyć. Przymknęła oczy, rozkoszując się tą chwilą, a potem poczuła, że oderwał się od niej, spłoszony. Westchnęła ze smutkiem, unosząc powieki. Była sama.
Nerwowo rozejrzała się w około, ale naprawdę była sama!
-Rick?- wyszeptała, szukając go wzrokiem – Rick!?
Ale odpowiedziało jej tylko szumiące morze i wiatr.
Jak to możliwe, zastanawiała się gorączkowo. Było już naprawdę późno i powinna wracać do domu, ale coś jej podpowiadało, że to nie koniec. Z westchnieniem zawróciła w stronę domków letniskowych, marząc o tym, by Rick pojawił się tu jutro. Wiedziała, że będzie na niego czekała.
Nazajutrz obudziła się dziwnie niespokojna. Do późna w nocy analizowała spotkanie z nieznajomym chłopakiem i stwierdziła, że musi go odnaleźć. Jeśli tu mieszkał, na pewno ludzie będą go znali! I z tą też myślą zaraz po śniadaniu wyruszyła na poszukiwania. Kiedy jednak przekonała się, że na zatłoczonej plaży i tak go nie odnajdzie, a jest jeszcze za wcześnie, by czekać w „ich miejscu” – bo tak nazywała kawałek plaży, gdzie wczoraj spędzili trochę czasu gdzie ją pocałował... na to wspomnienie zadrżała z zachwytem. Rick sprawił, że nagle zapomniała o Bradzie i o jego świństwach! I była taka szczęśliwa!
Postanowiła najpierw wypytać o Ricka w pobliskim barze. Co prawda wydawał się mieć nie więcej, jak dwadzieścia lat i na pewno nie był alkoholikiem, ale może akurat ktoś go tu znał. Niestety śmierdzący barman potwierdził jej przypuszczenia – nikt nie znał żadnego chudego chłopaka o imieniu Richard. Niezrażona porażką postanowiła wybrać się do miasteczka. Miała nadzieję, że ktoś naprowadzi ją na jakiś ślad.
Próbowała przypomnieć sobie oczy Brada, ale zamiast tego wciąż widziała piwne spojrzenie Ricka. Nie wiedziała, co się z nią dzieje. Szła drogą, ale czuła jednocześnie, jakby płynęła w powietrzu. Czy tak niewiele było potrzeba, żeby się zakochała, zapominając o poprzednim chłopaku?
Uśmiechając się jakby do siebie, kiedy rozdzwonił się jej telefon w kieszeni. Z ociąganiem spojrzała na niego, nie rozpoznając dzwoniącego numeru. A to co? – pomyślała, podnosząc słuchawkę do ucha.
-Słucham? – zapytała.
-Ann? – usłyszała rozdygotany głos, który w mig rozpoznała.
-Czego chcesz? – była zła, że Sonia, która zabrała jej chłopaka, ma czelność teraz do niej dzwonić. Ale zamiast odpowiedzieć, dziewczyna w słuchawce wybuchła niepohamowanym szlochem. Ann zamrugała nerwowo, rozglądając się po ulicy.
-Co jest? – starała się dowiedzieć, ale Sonia od płaczu dostała czkawki i jej wypowiedź wydawał się zupełnie nieskładna.
-On... on ta... tam poszedł... tak.. ja nie wiem...nie... on był tam i i...!
-Kto? Sonia, w ogóle cię nie rozumiem!
-Policja – wyszeptała dziewczyna – jestem na komisariacie, musisz przyjść, błagam cię!
-Na komisariacie? – to się Ann w ogóle nie podobało – Ale dlaczego? Co się stało?
Sonia wciągnęła powietrze i szepnęła strwożona.
-Brad zaginął.
Ann poczuła, jak kręci jej się w głowie. Próbowała złapać równowagę, opierając się o ścianę najbliższego budynku.
-Jak to?
-Ann, błagam, przyjdź – szepnęła nagle Sonia – policja właśnie przesłuchuje świadków. Powinnaś przyjść.
-Dobrze – wyszeptała, kierując się w stronę, którą koleżanka opisała. W końcu dotarła na miejsce i poraził ją widok komisariatu. Był to obskurny budynek parterowy z kratami w oknach i odpadającą farbą ze ścian. Weszła bo schodach do drzwi, gdzie właśnie pokazał się otyły mężczyzna w mundurze.
-Czego? – zawarczał.
-Przepraszam – wyjąkała Ann – ale koleżanka właśnie zeznaje w związku z zaginięciem chłopaka.
Policjant zmierzył ją wzrokiem, zatrzymując się na chwilę na jej chudych kolanach.
-Wchodź.
Wślizgnęła się do korytarza, gdzie przy długim biurku stało kilku interesantów, a na ścianie powieszono korkowe tablice. Przyczepiano do nich pinezkami zdjęcia różnych bandytów, poszukiwanych i zaginionych.
-No dobra, panienko – odezwał się gruby mężczyzna , prowadząc ją przez korytarz do ławek stojących na końcu, gdzie siedziała Sonia w objęciach swojej matki – nie mamy dzisiaj czasu na zabawę. To jak, powiesz nam coś ciekawego? – zwrócił się do Ann. Ta wzruszyła ramionami, patrząc z przestrachem na gliniarza, a potem na twarz zapłakanej koleżanki.
-Widziałam Brada wczoraj po południu, ale kiedy wychodziłam, Sonia z nim była.
-Pokłóciliście się – zapiszczała Sonia, patrząc ponad ramieniem matki.
-Bo mnie zostawił – wysyczała Ann, nagle zdenerwowana. Zaczęło do niej docierać, że Sonia chce ją w coś wrobić i miała zamiar walczyć.
-Tak? – policjant wydawał się być zaciekawiony – I co potem?
-Byłam na plaży – odparła dziewczyna – a potem wróciłam do domu.
-Tak po prostu?
-No tak... – zawahała się przez chwilę, po czym przełknęła ślinę. Wiedziała, że musi być szczera – Rozmawiałam z jednym chłopakiem. Powiedział, że pochodzi stąd.
-A jakieś dane?
-Nie wiem! Powiedział tylko, że ma na imię Rick.
-Hmm – mężczyzna zamyślił się – a co mu powiedziałaś? Wspominałaś o zaginionym?
-No... tak...
-Co dokładnie?
-O głupotach, naprawdę. My tylko rozmawialiśmy!
Policjant zasępił się, pocierając ręką brodę. Wyraźnie mu się spieszyło i nie chciał tracić czasu na jakieś dyrdymały.
-Dobra, to pewnie i tak nic ważnego – rzekł po chwili – ale idź tam – wskazał na długie biurko – i złóż swoje dane i powiedz to, co mi powiedziałaś. Jeśli będziemy czegoś potrzebowali, odezwiemy się.
-Dobrze, proszę pana – Ann wstała i skierowała się do biurka, odprowadzana wzrokiem policjanta.
-Jesteś głupia – usłyszała Sonię stojącą za nią – przez ciebie to wszystko!
-Wynoś się – wysyczała Ann, spoglądając za siebie na dziewczynę – to twoja wina! Może uciekł od ciebie!
-Nie bądź głupia – zauważyła Sonia z sarkazmem – wyszedł wieczorem po piwo i nie wrócił! To nie jest zabawne!
-Ah tak...? – Ann chciała odciąć się głupiej koleżance, ale jej wzrok przykuło zdjęcie przypięte do korkowej tablicy nad głową Sonii. Przedstawiało dwoje ludzi. Z zaciekawieniem podeszła bliżej, mrugając nerwowo.
-Rick? – wyszeptała jakby do siebie, patrząc na chłopaka odejmującego dziewczynę łudząco do niej podobną – O boże...
Rzeczywiście to był on. Stał przed jakimś budynkiem, który mógł być szkołą, obejmując długowłosą dziewczynę o rysach twarzy przypominających nią samą. Pod spodem była notka „Richard Spencer i Samanta Hilton. Zaginęli piętnastego sierpnia 2007 roku, Ostatnio widziano ich na plaży....” później znajdowała się długa notka dotycząca opisu ubrań, jakie na sobie mieli (w myślach zanotowała, że ubrany był w szorty) oraz to, że uczęszczali do pobliskiej szkoły. Najwyraźniej byli parą.
Ann poczuła, jak nogi się pod nią uginają. Przypominając sobie, kiedy Rick wspominał o jej rzekomym podobieństwie do kogoś. Myślał, że jesteś Samantą – mówił jej głosik w głowie.
-Coś się stało? – usłyszała głos tuż obok i spojrzała na wysoką policjantkę w mundurze, przyglądającą jej się badawczo. Ann drżącą dłonią pokazała na zdjęcie.
-Ah to... – kobieta zamyśliła się – niestety nie znaleźliśmy ich. Wiem, to smutne, minęły już dwa lata. Niestety, jestem wręcz przekonana że utonęli w morzu. Znałaś ich, złotko?
Ann pokręciła przecząco głową, na co policjantka przytaknęła, dotykając jej ramienia.
-Uważajcie na plaży, dziewczyny. Prąd bywa zdradziecki. A teraz jeszcze mamy kolejnego zaginionego – pokręciła głową z dezaprobatą – Te dzieciaki są takie nieodpowiedzialne! – po czym odeszła, kołysząc biodrami. Ann popatrzyła jeszcze raz na zdjęcie i pospiesznie wybiegła z komisariatu. Nie chciała niczego więcej wiedzieć. Nie chciała nic czuć.
Dopiero w domu, leżąc bezpiecznie w łóżku pomyślała, że to przecież nie mógł być sen. Rick tam był. Rozmawiał z nią! Zastanawiające więc było, czy mógł mieć coś wspólnego ze zniknięciem Brada? Czy byłby zdolny do takiego zachowania? I w końcu, jeśli go spotkała, to gdzie jest Samanta?
Bała się odpowiedzi na te pytania, ale wiedziała jedno. Musi spotkać się z Rickiem. I mocno wierzyła w to, że kiedyś jej się uda...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez sujeczka dnia Pon 15:24, 23 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
ZjedzCota
Angel of books
Dołączył: 30 Sie 2009
Posty: 1984
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Nibylandii, a jakże
|
Wysłany: Pon 17:36, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Ła, takie tajemnicze. Przyznaję, że spodziewałam się, jaki bedzie koniec. Kojarzy mi się z jakimiś legendami - kochanek przez wieki szuka ukochanej Podoba mi się.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tirindeth
Błądząca w książkowiu
Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 4056
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: UĆ
|
Wysłany: Pon 17:41, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
O kurde, robię się przewidywalna na starość
Ale dziękuję za miłe słowa :*
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tirindeth dnia Pon 17:46, 23 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lenalee
Pożeraczka książek
Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 9553
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Baker Street 221B
|
Wysłany: Pon 19:03, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Jak dla mnie bardzo przewidywalne to opowiadanie. Szkoda, że nie miałam zaskoczenia, ale cóż... nie można mieć wszystkiego. Bardzo fajnie to napisałaś, lecz nie na tyle ciekawie, by mnie wciągnęło. Trochę naciągane wydało mi się to, jak Rick pocałował Ann, a ona od razu pomyślała, że to jakieś przeznaczenie czy coś w tym guście. Teraz mój standart przy komentowaniu, czyli błędy:
Cytat: | -Słucham? – zapytała. |
Za każdym razem, gdy rozpoczynasz dialog, brakuje spacji między myślnikiem a wyrazem. Jak dla mnie kiepsko to wygląda.
Dochodzą do tego błędy interpunkcyjne, ale to norma i nie ma sensu ich tutaj wszystkich wypisywać, bo jest zbyt dużo. No i jak dla mnie konstrukcja niektórych dialogów leży. Generalnie chodzi mi o duże litery, małe litery, kropki. Żeby to jakoś wyglądało. Bo dla mnie liczy się nie tylko fabuła i to, czy opowiadanie jest ciekawe, ale również estetyka tego opowiadania. Ja osobiście lubię, gdy wszystko ładnie i zgrabnie wygląda, bo wtedy aż miło się czyta coś takiego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tirindeth
Błądząca w książkowiu
Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 4056
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: UĆ
|
Wysłany: Pon 19:05, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
O kurde, nazbierało się... xD Dzięki, widocznie muszę zatrudnić innego betowca BTW myślałam, że jak zaczynam dialog, to nie powinno być spacji. Ouu, ale wpadka...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lenalee
Pożeraczka książek
Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 9553
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Baker Street 221B
|
Wysłany: Pon 19:37, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Tzn. ja nie wiem, czy powinna być spacja, czy nie powinno jej być. Nie jestem od tego specem, ale niemal zawsze spotykałam się z tym, że spacja tam występuje, więc u Ciebie po prostu zaznaczyłam to jako błąd.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Silje
Wyjadacz kartek
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 4795
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pon 19:37, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Strasznie, strasznie, strasznie podobało mi się Twoje opowiadanie!
Piękny styl, piękny język; czyta się bardzo gładko, bez żadnych wpadek językowych.
No i ta fabuła! Naprawdę świetna i tajemnicza.
W ogóle to opowiadanie mogłoby być pierwszym rozdziałem do powieści. Myślałaś o tym?
Zastrzeżenie (oj, musi być... ): Ja bym wolała polskie realia. Nie wiem czemu, po prostu za dużo jest na naszym rynku wydawniczym najróżniejszych "Amerykanów" i fajnie jakby Polka pisała o Polakach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tirindeth
Błądząca w książkowiu
Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 4056
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: UĆ
|
Wysłany: Pon 19:40, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
O kurde, Silje, Twoja recenzja mnie zszokowała. Co do robienia z tego książki - siostra mi tez tak mówiła, ale w sumie wiele jest książek o podobnej tematyce (dziwne postacie, tajemnica, zaginięcia) i nie wiem, czy to by się sprzedało na dłuższą metę. Inna sprawa - Amerykanie. Jakoś wzięłam wenę po obejrzeniu kilku kiepskich horrorów i w sumie samo się ułożyło, ze są w USA. Nie wiem, może powinnam pomyśleć kiedyś o polskiej książce o polskich realiach
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zuz@
Złodziejka książek
Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 33075
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 29 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polanica | Wrocław
|
Wysłany: Pon 20:17, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Faaajne, wciaga ,chociaz nie ma jakiejs wielkiej tajemnicy A mimo to bardzo szybko mi sie czytalo i nie wiedzialam nawet kiedy skonczylam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Loli14
Niemowlak książkowy
Dołączył: 10 Kwi 2010
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:25, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Lenalee napisał: | Tzn. ja nie wiem, czy powinna być spacja, czy nie powinno jej być. Nie jestem od tego specem, ale niemal zawsze spotykałam się z tym, że spacja tam występuje, więc u Ciebie po prostu zaznaczyłam to jako błąd. |
Mi się zdaję, że spacja powinna być. Zawsze się spotykałam, że spacja tam była i sama też tak piszę. A ogólnie fajne opowiadanie, bardzo wciągające.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Silje
Wyjadacz kartek
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 4795
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pon 20:57, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Tirindeth napisał: | wiele jest książek o podobnej tematyce (dziwne postacie, tajemnica, zaginięcia) |
No właśnie! Bo to się teraz dobrze sprzedaje! A na polskim rynku nie ma prawie niczego. Może powinnaś spróbować?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kadzia
Książniczka
Dołączył: 09 Kwi 2010
Posty: 556
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 0:44, 24 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Świetne !. Bardzo mi się podobało i szczerze powiedziawszy mi bardziej pasuje, że akcja rozgrywa się w Stanach ; ] Ale się na ciebie strasznie zdenerwowałam !. Wiesz dlaczego ? Bo chcę wiedzieć co będzie dalej ; d Może nie o książce, ale pomyślisz o jakimś zakończeniu tego opowiadania ? ; )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wrona
Mól książkowy
Dołączył: 07 Maj 2010
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 8:03, 24 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Mnie bardzo wciągnęło, z niecierpliwością czekałam na rozwiązanie zagadki... która się nie rozwiązała! Ech, szkoda, że nie wyjaśniłaś, Tirindeth.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tirindeth
Błądząca w książkowiu
Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 4056
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: UĆ
|
Wysłany: Wto 8:32, 24 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Chciałam Czytelnikom pozostawić dowolną interpretację. Sama mam ich kilka w głowie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Oxy
Książniczka
Dołączył: 04 Lip 2009
Posty: 588
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 13:15, 24 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Mi się strasznie podobało. Tajemnicze, lekkie i wciągające. Masz taki przyjemny styl pisania, że nawet nie zauważyłam kiedy skończyłam czytać.
Powodzenia w konkursie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Naikari
Książniczka
Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:15, 24 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Spodobało mi się. Choć wiedziałam, co będzie dalej, przyjemnie mi się czytało Twoje opowiadanie. Naprawdę. I było tajemnicze. Mimo przewidywalności, tajemniczość była. Czułam ją czytając. I to mi się właśnie chyba najbardziej podobało. Ten klimat, który kojarzy mi się, jak komuś powyżej, z legendami. Ale to dobrze. Lubię legendy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Martycja
Zatracona w świecie książek
Dołączył: 25 Cze 2007
Posty: 3562
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Inowrocław
|
Wysłany: Śro 12:06, 25 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Plusy:
-krótkie
-ciekawe
-akcje rozwijala sie stopniowo od punktu A do punktu B
-zakończenie w najważniejszym momencie
-trzymające w napięciu
-zasluguje na miano "from hell"
Minusy:
-za krótkie xD
-trochę chaotyczny początek
-trochę powtórzeń
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tirindeth
Błądząca w książkowiu
Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 4056
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: UĆ
|
Wysłany: Śro 12:16, 25 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Łał, łagodnie mnie potraktowałaś xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Paradoks__
Zaślepiona powieściami
Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 5983
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:01, 28 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
To opowiadanie jest cudne!! xD Naprawdę, ach... ^^
Strasznie wciąga i .. ach, zastanawiam się, jakby się skończyło, gdyby było dłuższe!! xD
Bo tutaj miało być zakończeniem to, że okazało się, iż Rick z Samantą zaginęli, tak? To takie... mało wyjaśniające
Interpunkcja była nie najgorsza Przecinki były powstawiane dobrze, ale czasem brakowało. I były też powtórzeniaa..
I nie podobały mi sie imiona amerykańskie, ale ja tak mam.
Kurcze... Ale bym chciała, żebyś pociągnęła ten temat ^^
Cudnie Ci to wyszło.. xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Oxy
Książniczka
Dołączył: 04 Lip 2009
Posty: 588
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:12, 28 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Paradoks__ napisał: |
I nie podobały mi sie imiona amerykańskie, ale ja tak mam. |
A ja właśnie uważam, że w opowiadaniu wyglądają lepiej niż jakieś Basie czy Tomki xD Polskie imiona w książkach chyba zawsze będą mi się wydawały nieodpowiednie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|